👌 Ten pozytywny temat

Nie swiruj. Większość tego to woda i to normalne na początku.
Za chwile zrzucenie kolejnej szóstki zajmie mu dwa-trzy miesiące.

3 polubienia

właśnie że dużo (ex-dietetyk here)

zdrowo i prawidłowo to powinno być 500-1000kcal deficytu dziennie = 0,5-1kg redukcji/2 tygodnie

Sam od końca maja (czyli 6-7 tygodni) zredukowałem się z 88-89 do ~83 samym deficytem i nieco częstszymi ćwiczeniami… (częstszymi niż dotychczas, a dotychczas = 0-0,5x/tydzień)

niby tak, ale nie do końca, tzn. bywa różnie
ja zawsze miałem niedobór wody, ale od początku deficytu piję jej dużo więcej i wyniki na wadze to potwierdzają, woda w normie, %tłuszczu w dół, waga w dół, obwody w dół (spodnie luźniejsze, pasek zapięty na kolejnej dziurce)

1 polubienie

Wg tego, co liczy mi zegarek + wpisuje do aplikacji, to jestem w okolicach 1000kcal deficytu

Ja nie potrzebuję dodatkowej motywacji - mam wodę to popijam co chwilę i kończę dzień z wypitymi 3 litrami co najmniej (a w upałach 4 i więcej czasem), także z wodą chyba u mnie jest ok

1000kcal deficytu to BARDZO BARDZO dużo i niezdrowo (no chyba, ze masz zapotrzebowanie 4000+)
Nie polecam, bo to spowoduje głód, który zaowocuje podjadaniem, a w podjadaniu najgorsze jest „spisywanie dnia na straty” i zamiast zjeść górka malutko, wcina się ekstra 1000 kcal. Na początku to może nie problem, jak człowiek widzi jak szybko lecą kilogramy, to ma motywacje, ale po kilku tygodniach zrobi się niefajnie. Poza tym przy takim deficycie mięśnie lecą w dół nie wolniej, niż tłuszcz, niezależnie od makrosów.

Ja jak się ciąłem na lato, to - przy moim trybie życia, ćwiczeniach etc - miałem zapotrzebowanie na poziomie 2700kcal i normalnie zrzucałem kilogramy (a u mnie to niełatwe, bo % tluszczu od niedawna jest jednocyfrowy) lecąc na 2200-2300 kcal. Spadek tkanki miesniowej był prawie niezauważalny (ale ja leciałem na 200+ gramach mądrego białka dziennie)

Może nie jestem dietetykiem, ale nikt mi nie powie, ze deficyt większy, niż 20% zapotrzebowania organizmu to dobry pomysł.

No dużo się nie pomyliłeś, z natury to duży chłop jestem (aktualnie 110kg i 2m wzrostu), a akurat nie podjadam, nie czuje głodu, więc powinno być ok

No nie wiem, Panie kolego. Przy takich parametrach to masz BMR na poziomie 2200-2300. Chcesz mi powiedzieć, ze spalasz 1800kcal dzien w dzień?

Nie wiem, ile ćwiczysz, ale jeśli nie biegasz codziennie 10km, to ciężko mi sobie wyobrazić, ze potrzebujesz 4000.
Bez ćwiczeń pewnie z 2600-2700 dla utrzymania wagi będzie u Ciebie. 3k, jeśli jesteś super aktywny w pracy.

1000 kalorii to ponad godzina intensywnego cardio u Ciebie, a wbrew pozorom ćwiczenia z obciążeniem spalają minimalna ilość kalorii.

1 polubienie

Znaczy wiesz, robta co chceta, po prostu wiem z doświadczenia, ze jak efekty zaczną słabnąć (a zaczną), to ciężej o motywacje, zwłaszcza jak jest się ciagle głodnym.

1 polubienie

Zaraz nas zjedzą za spam w pozytywnym temacie, ale generalnie wszystko prawda / przy takim dużym deficycie (1000 kcal) i dodatkowo sporej aktywności fizycznej podaż białka musi być dość konkretna i zazwyczaj kończy się na jego suplementowaniu, żeby wyrobić się w ilości 1,5-2g białka/kg masy ciała/dzień.
Lepiej się nie głodzić, tylko rozłożyć redukcję w czasie. Oczywiście im start z wyższego % tkanki tłuszczowej, tym teoretycznie łatwiej i szybciej idzie na początku, ale potem mogą się trafić schody i nawet nie głód, a brak energii dopaść i zniweczyć plany, jak frustracja prześcignie motywację.

Wiem, ja tu pitu pitu, a sam spadłem z wagi dość szybko, ale miałem w minionym czasie sporo stresów, które mi “pomogły” w osiąganiu celu wagowego…

2 polubienia

W sumie to chyba lepiej poprosić @pawelorzech o przeniesienie tego całego wątku do jakiegoś nowego tematu (bo stricte o odchudzaniu chyba nie było, a jak tak - to do niego)

4 polubienia

O bialeczku to tez można by długo, bo jak się nie umie w białko to można chodzić i puszczać śmierdzące bąki albo nie zostawiać mięśniom nic do jedzenia na noc. Wreszcie jakiś temat, który mnie pasjonuje xD

6 polubień

Zróbmy więc temat pozytywny pod dietowanie. Sam interminentujfastinguję od chwili i jest wspaniale (i jeszcze nie wpierdalam więcej niż tyle kalorii ile pani dietetyk pozwalała). A potem do tego tematu dorzucę te nasze posty (albo nie, bo zaznaczam, że może mi się nie chcieć!)

1 polubienie

Dialog małżeński w samochodzie. Tło rozmowy. Teren zabudowany, podwójna ciągła. Jadę 50 i wyprzedza mnie jakiś struś pędziwiatr jeszcze na mnie trąbiąc.

Żona: Bo kto w tym kraju jeździ zgodnie z przepisami?
Ja: Wszyscy Ci, którzy jadą za mną. :sunglasses:

Tym jednym tekstem rozłożyłem ją na łopatki i nie mogła się pozbierać przez kilka minut.

14 polubień

Tylko pamiętaj, ze kalorie kaloriom nierówne. Bo jak się opychasz slodyczami i chipsami, to chocbys był na deficycie, to będziesz napuchnięty jak balon.

1 polubienie

Nie, nie, ładne normalnie rzeczy jem :smiley:

1 polubienie

A propos zbijania wagi. Jak kilka lat temu przed ślubem stanąłem na wadze i wyskoczyło mi 84 kg, przy 165 cm, to stwierdziłem czas się ogarnąć. Odstawiłem słodycze, napoje gazowane etc. Zacząłem jeść ciut mniej węglowodanów, zdecydowanie więc zielonego plus woda. Dużo wody. Zacząłem się ruszać. W bodajże miesiąc zszedłem w dół o 5 kg. Z kolejnymi kilogramami było coraz ciężej. Ale… bez żadnych supli, z wsparciem trenera (crossfit kurwa!), dobiłem finalnie do 68 kg. Rok temu podczas pierwszego lockdownu dzięki regularnemu odżywianiu zjechałem z 77 kg do 71 kg. Więc spokojnie się da. Potrzeba tylko trochę samozaparcia i systematyczność.

Wiecie co było najgorsze na początku? Przejście koło alejki z słodyczami wiedząc, że tam gdzieś czeka na Ciebie paczka M&M’s.

6 polubień

23 posty zostały podzielonye na nowy temat: Jeżdżenie samochodami

Zaliczyłem kolejny rok studiów :partying_face:

18 polubień

Temat się zrobił mało pozytywny, więc napiszę, że udało mi się faktycznie sprzedać tę domenę za porządne pieniądze i jednak nie był to scam (choć na 100% będę pewny jak zobaczę kasę na koncie a nie tylko zatwierdzenie na Escrow)

16 polubień

minęło półtora roku od wprowadzenia się i prawie rok od jakichkolwiek ostatnich prac remontowo-wykończeniowych i w końcu udało mi się znaleźć ekipę, która nie tylko przyjechała na miejsce, żeby ocenić zakres prac, ale zrobiła ich kosztorys, ustaliła termin i w tym terminie wróciła, żeby je wykonać, bez przekładania siedemnaście razy i nie przestała odbierać telefonów jak kilka poprzednich ekip…!

jakbyśmy byli w barze, to bym stawiał kolejkę dla was wszystkich z tej radości :beers:

10 polubień

Zapraszam do tematu Stary dom i remont - mój drogi pamiętniczku :D
:smiley:

2 polubienia