Jeżdżenie samochodami

Od kiedy mam auto z tempomatem, jazda zgodnie z ograniczeniami jest jeszcze prostsza - teren zabudowany, cyk, ustawiam limit i jadę. Nie ma przebacz. Zawsze staram się jechać tak, by być w stanie zatrzymać się gdyby mi dziecko przed maskę wyskoczyło. Wyobraźnię pobudza, że to mogłoby być moje dziecko. A że ktoś się za mną irytuje, wyprzedza na podwójnej ciągłej, bym go zaraz dogonił na czerwonym - on ma problem, i mam nadzieję, że kiedyś zrozumie. Oby bez krzywdy kogoś innego.

18 polubień

Dokładnie stosuje ten sam patent! Mniej mnie wtedy świerzbi i nie denerwuje się ze świat się tak powoli przesuwa.
Oprócz widzenia swojego dziecka na tej drodze dochodzi jeszcze pewnie ponad setka godzin obejrzanych wypadków drogowych. To ja już wole dołożyć 30 sec do przejazdu przez zabudowany…

3 polubienia

Kończąc ten offtopic. Droga służy do poruszania się po niej, a nie zapierdalania. Część baranów za kółkiem o tym zapomina.

7 polubień

A ja się tyle baranów i wypadków przez 20 lat na drodze naogladalem, że mi się już odechciało zapierdalać. Już mnie nic nie denerwuje na drodze i tylko mnie zastanawiają ludzie machający rękoma i trąbiących jak nienormalni. Sytuacja z dzisiaj kolesiowi przede mną inny koleś wymusza i to jeszcze z pryczepka ten pierwszy ma dużo czasu żeby zrobić co chce zwolnić, zahamować lub się zatrzymać. Nie robi nic bo jadąc zanim widzę że nawet nie hamuje ale 100m trąbić jak debil to nie zapomniał. ¯_(ツ)_/¯
To pozytywny temat tak więc nikomu się nic nie stało, a my słuchając muzyczki jechaliśmy dalej :grinning::sunglasses:

2 polubienia

o tym nie pomyślałem do czego służy ten limit :smiley: dzięki za wytłumaczenie!

Nie będę ukrywał, że kiedyś niespecjalnie przejmowałem się przepisami (ale też nie jakoś hardcorowo, nie gnałem w zabudowanym 100 km/h). Teraz jeżdżę teraz zgodnie z przepisami. Po części dzięki kanałom w stylu Polskie Drogi, po części dzięki temu, że mam dziecko. Te kilka minut dłużej trasy mnie nie zbawi, a wręcz przeciwnie, da mi radość, bo lubię jeździć samochodem :slight_smile: Tempomat faktycznie pomaga w przepisowej jeździe, szczególnie na jakiś autostradach/s-kach - wbijam 140/120 km/h i sobie jadę spokojnie swoim tempem :slight_smile:

4 polubienia

Ja niestety lubię zapierdzielać i robie to nagminnie, ale uważam, ze prawie dwadzieścia lat za kołkiem jednak nauczyło mnie rozróżniać kiedy ryzykuje zrobieniem krzywdy wyłącznie sobie, a kiedy narazalbym tez innych i - totalnie z ręka na sercu - zapierdzielam tylko w pierwszym scenariuszu.
Inna sprawa, ze zapierdzielanie w USA ma trochę inny wymiar, bo generalnie jak się jedzie autostrada „ponad 100mph” to już jest się totalnym piratem drogowym i można smialo trafić do paki. A w Polsce, dawno bo dawno, jak mi clockneli 280 na A1 to było 500zl, 10 punktów i „szerokości, tylko wolniej”.

3 polubienia

First things first. @pawelorzech, czy mógłyś wydzielić ostatnie posty dotyczące BRD z tego wątku i założyć nowy tej tematyce poświęcony?

@piotrek69, pierdolisz. Po pierwsze, zawsze decydując się na zapierdalanie narażasz czyjeś życie. Nawet w nocą, w święta na autostradach czy eskach, masz jakiś ruch. Po drugie, Twoje doświadczenie za kółkiem nie sprawia, że jesteś w jakiś sposób uprzywilejowany i możesz łamać prawo. Obowiązują Ciebie te same zasady co zupełnego zielonego kierowcę. Jak sam zauważyłeś w USA nigdy byś sobie nie pozwolił na to co robisz w Polsce. Po trzecie, w ogóle nie bierzesz pod uwagę kosztów swojego działania, a koszty potencjalnego wypadku są gigantyczne:

W 2018 roku koszty społeczne wszystkich zdarzeń drogowych w Polsce oszacowano na poziomie 56,6 mld złotych, w tym:

  • koszty wypadków drogowych wyniosły 44,9 mld złotych,
  • koszty kolizji drogowych wyniosły 11,7 mld złotych. Łącznie, w 2018 roku koszty zdarzeń drogowych stanowiły 2,7% polskiego PKB 2018, w tym koszty wypadków – 2,1% PKB 2018.

Koszty jednostkowe wypadków i kolizji drogowych w 2018 roku wyniosły:

  • koszt jednostkowy ofiary śmiertelnej – 2,4 mln zł;
  • koszt jednostkowy ofiary ciężko rannej – 3,3 mln zł;
  • koszt jednostkowy ofiary lekko rannej – 48,2 tys. zł;
  • koszt jednostkowy wypadku drogowego – 1,4 mln zł;
  • koszt jednostkowy kolizji drogowej – 26,7 tys. zł.

Wszystkie dane pochodzą z poniższego raportu:
http://www.obserwatoriumbrd.pl/resource/12b56b0e-4e1c-4be1-8e55-a1ae83f6fea3:JCR

Mój wujek nie żyje właśnie dlatego, że jakiś matoł, przygłup i debil za kółkiem stwierdził, że jemu może się śpieszyć. Wyprzedzał, myślał że się zmieści. Nie zmieścił się i wjechał na czołowe zderzenie. Dwie fury skasowane, dwóch mężczyzn nie żyje, dwie rodziny straciły kogoś bliskiego. Kuzyn przez ponad rok nie mógł poukładać sobie tych wszystkich spraw, których nie wyjaśnił i nie przegadał z ojcem. Tak więc, nie zapierdalajcie. Nie warto.

24 polubienia

PS W miejscowości, w której mieszkam regularnie dochodzi do stłuczek. W przeważającej większości zawsze w tym samym miejscu. Za światłami gaz do dechy. Następnie lekki podjazd, więc trzeba dodać jeszcze trochę gazu. Mniej więcej w połowie wzniesienia struś wjeżdża w tyłek samochodu przed sobą. Dlaczego? Dokładnie w tym miejscu jest zjazd na cmentarz. Droga prosta, w teorii żadnych zagrożeń, aż prosi się by docisnąć. Finał zawsze jest ten sam.

2 polubienia

Jadąc na drodze dbam o siebie, swoich bliskich jak i też otoczenie. W związku z tym staram się jak mogę, by jechać przepisowo. Wiecie, co najbardziej wkurza? Gdy:

  • jazda zgodnie z przepisami jest niebezpieczna. Bywają momenty na drodze, gdzie obowiązuje “lokalny kodeks ruchu drogowego” - jadąc zgodnie ze znakami tworzę większe niebezpieczeństwo, niż jadąc tak jak inni. Jadąc z Łodzi do Katowic miałbym wypadek, bo przepisowa 60-ka dla TIRa to było dużo za mało. Czy też takie sytuacje:
    Jeśli obwiniasz nagrywającego w tym nagraniu, oddaj prawo jazdy
  • znaki z ograniczeniami są ustawione bez sensu. Serio, na drodze wojewódzkiej trzeba dawać ograniczenia w serii 70 - 50 - 40 - 70 - 40 - 90? Bo światła, bo jakaś nierówność, bo kiedyś tu był remont. Nikt się tego nie stosuje, więc wraca kropka pierwsza.
  • dojeżdżają do bagażnika na autostradach. Jadę te 140 z tempomatem, zwykle na prawym pasie ludzie jadą 130 i mniej. Ruch w wakacje jest duży, więc na spokojnie się wyprzedzamy - ja trochę szybciej, oni też swoim tempem. Ale nie, jedzie taki audicą czy innym bmw i mu się spieszy. Serio to mega stresuje, jak mam kogoś ciągle tak blisko bagażnika.

Bardzo dużo dała mi do myślenia ta akcja, mocne to:

2 polubienia

Ad punkt pierwszy. Dokładnie wiem co masz na myśli. Wylot z Wawy w stronę Krakowa. Odcinek między Jankami i Tarczynem. Zwalniam do 70 przed pasami. Lewym pasem wyprzedza mnie autokar z dzieciakami jadący na kolonie. Nóż w kieszeni się otwiera. Jakbym mógł, to ciąłbym gościa czerstwą bułką.

Agree to disagree :handshake:

Z mojego doświadczenia z “super kierowcami” jest zazwyczaj kilka problemów.

  • Brak im pokory na drodze (bo co to nie ja)
  • Brak im zwykłej wyobraźni (bo przecież za tym ostrym zakrętem na pewno nie będzie stał na drodze samochód na awaryjnych, nie będzie obalonego drzewa itp. Więc można zapierdalać)
  • Zakładają, że są jedynym “zajebistym” kierowcą na drodze. (jak przycisnę to przed tym wzniesieniem zdążę wyprzedzić ten sznureczek samochodów. Przecież nie wyskoczy z przeciwka ktoś z taką samą prędkością jak moja).

Niestety, droga to nie tor zamknięty, trzeba być przygotowanym na najgorsze. Jak mówił mój instruktor, wsiadając do samochodu musisz zakładać, że wszyscy w koło próbują cie zabić. Kilka lat później te słowa okazały się prorocze, szczęśliwie skończyło się z chodzeniem w kołnierzu przez dwa miesiące, ale z relacji brata, który ściągnął wrak auta do domu jak byłem jeszcze w szpitalu na badaniach, wiem o horrorze jaki przeżyła moja rodzina, bo po wyglądzie samochodu wszyscy zakładali, że ja nie żyje a brat po prostu nie chce powiedzieć prawdy. A wszystko dla tego, że koleś się po mieście spieszył i moje zielone uznał za swoje najwyraźniej.

Robiąc 1200-1500km tygodniowo, w dużej części po autostradach często widzę dobre fury w zawrotnych prędkościach. Czasem później stoję w korku, jak się po czasie okazuje dojeżdżam do miejsca kolizji z udziałem tych super fur. Raz mi się nawet zdążyło wyciągać z samochodu w rowie chłopaczka który kilka kilometrów wcześniej mnie wyprzedził.

Myślę, że oni wszyscy do momentu zdarzenia uważali ze “wypadki to się innym przytrafiają.”

Nie warto.

Za to polecam wynajem driftowozu itp. na torze. Fajna zabawa.

19 polubień

Dziękuję Ci bardzo za ten post - po wpisie do którego się odnosisz cisnęły mi się na usta podobne słowa, ale nie ująłbym tego tak zgrabnie jak Ty. :bowing_man:

2 polubienia

Wniosek prosty - kary w Polsce są za niskie.
Przekraczasz o więcej niż 30% ograniczenia - rekwirowanie auta (nieważne czyje jest, dostałeś do niego kluczyki, to za nie odpowiadasz) + rok w kolonii karnej (dogadamy się z Rosjanami, znajdą miejsce dla naszych kierowców).
Szybko by się zmienił styl jazdy.

PS Niestety, dużo osób widząc bezsensownie postawione znaki nie zgłosi ich na policję, a to ich obowiązkiem jest opiniowanie i proponowanie zmian w oznakowaniu i warto to robić.

PS2 Pozytywnie - na szczęście coraz więcej osób rozumie, że nie warto zapierdalać, bo i tak wszyscy spotkamy się na tych samych światłach, po prostu ja jadąc wolniej będę krócej stał :smiley:

3 polubienia

Może i być nawet kara śmierci za łamanie przepisów, co z tego jak nie ma nikogo, kto by to respektował? Od wielu miesięcy nie widziałem patrolu stojącego na poboczu.

Nie wiedziałem o tym, poszukam informacji.

1 polubienie

Dziwisz się? Ja jeżdżąc na wsi widzę chłopaków, zawsze w stałych miejscach, więc miejscowi bez problemu sobie radzą, zwalniając.
Czemu tak? Bo chłopaki mają cel miesięczny (kwotowy) do wyrobienia, więc mają w dupie bezpieczeństwo, bo za to im nikt nie płaci, oni mają być poborcami opłat i do tego sprowadza się ich “służba”.

Tak przy okazji - NIK ostatnio opublikowała raport w tym temacie, pozytywne, że ktoś się tym zajął, ciekawy czy poza raportem coś dalej zostanie zrobione.

https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/megainformacja-bezpieczenstwo-uczestnikow-ruchu-drogowego.html

No zgrabnie w opór. Ustanawiamy nowe standardy rozmowy na tym forum :heart:

1 polubienie

Also, mam dla Was dobra wiadomość: nigdy nie spotkacie mnie na polskich drogach i nigdy ani jedna złotóweczką nie obciaze polskiego budżetu. Wiec no stress ;*

I z całego serduszka życzę wszystkim tak pięknie opowiadającym o przepisowej jeździe, żeby nigdy ich nikt nie przyłapał na drogowej hipokryzji, bo wtedy może się okazać, że to jednak oni pi… :wink: