Widzę że był jeden, jedyny temat lifehackowy Szukanie dobrych lotów na forum, więc otwieram nowy.
Rzadko bo rzadko, ale zdarza mi się w życiu odkryć jakąś poradę która zmienia jakiś znaczący drobiazg w moim życiu.
Przykład z przedwczoraj:
Od roku znów noszę okulary (SKS, wiadomo); czyszczenie okularów doprowadza mnie do szału, głównie dlatego że zawsze zostają na tych okularach mazy. Mycie płynem do naczyń pomaga, ale wytarcie ich do sucha ręcznikiem papierowym zostawia ślady, a ściereczki mikrofazowe były dla mnie do tej pory synonimem niemalże jednorazowości (wytrzesz tym parę razy i jest dobrze, a za chwilę maziają jakbyś je utaplał w smalcu).
Szmatki mikrofazowe oczywiście prane w 40 stopniach itd.
Aż wczoraj, przypadkiem trafiłem na stronę o fotografii i tam jeden typ na forum wyjaśnił dlaczego pranie ściereczek to bzdura i czemu zostają mazy. Nie wpadłem na to że kapsułki do prania które kupuję zawierają zmiękczacz do tkanin, ten zawiera perfumy a te zatykają rurki w mikrofazie.
Lifehack: prać szmatki w mydle Biały Jeleń w rękach. Nosz k…wa czemu tego nie odkryłem jakieś 8 miesięcy temu. Te okulary ostatnio były tak czyste zaraz po wyjściu od optyka (jakieś 5 sekund).
Do okularów polecam wanienkę ultradźwiękową, bo znacznie łatwiej wtedy doczyścić nawet bardzo umazane okulary. Niestety w mojej Xiaomi właśnie wysiadł zasilacz (albo całe urządzenie).
To ja też mam lifehack związany z wadami wzroku. Noszę soczewki od jakichś pięciu lat. Nosiłem bardzo długo miesięczne czy dwutygodniowe soczewki. Ale zwykle po połowie czasu było tak, że już były takie no wiecie. Tak średnio. Oczy trochę już bolały, taki piasek trochę, albo ja jestem królewna i mam niebieską krew i mi nie pasowało.
W każdym razie mój lifehack jest taki, że przeszedłem na soczewki wymieniane codziennie. Jednodniowe. I od tego momentu dzielę życie na przed soczewkami jednodniowymi i po nich. Jakość życia podskoczyła niesamowicie. Nie bawię się w pudełka do trzymania soczewek. Nie bawię się w płyny do soczewek. Zawsze, mam świeżutkie, nowe soczewki. Kosztowo wyszło oczywiście drożej, ale to jest tak śmieszny koszt w porównaniu do tego jak podskoczyła jakość życia, że gdyby ktoś powiedział, że mam dopłacić drugie tyle - dalej bym to robił.
Polecam spróbować, bo soczewki jednodniowe często można dostać jako test. Żeby w ogóle zobaczyć czy to jest coś co jest spoko. W UK jak mieszkałem, to Specsavers przy badaniu wzroku dawało soczewki na próbę na jakiś tydzień czy coś takiego, więc można było zobaczyć czy to komuś pasuje.
Niekoniecznie musiało Ci przeszkadzać długie noszenie soczewek. Każda firma tworzy troszkę inny kształt samej soczewki. Może być tak, że z firmą X będziesz się męczył, a firma Y wejdzie jak dzik w żołędzie. Polecam znaleźć dobrego optyka - doradzi Ci, może nawet dostaniesz testowe soczewki z kilku różnych firm do testów.
Na Śląsku w GOPie polecam Hombka z Siemianowic - jak traficie na młodego Hombka, to zawsze wyjdziecie zadowoleni.
Ogólnie lepiej dobierać soczewki ze specjalistą, nie tylko “bo znana firma to spasi”.
Miałem jakiś czyścik ultradźwiękowy z Tchibo, nie zauważyłem różnicy z czy bez. Jak dla mnie było więcej pieprzenia się z tym niż by po prostu umyć okulary mydłem. W obu przypadkach wychodzą mokre i trzeba mieć dobrą ścierkę do wytarcia na sucho.
Jesteś królewna, ale na pewno nie bardziej czuła niż ja
Pomimo wielu starań, szukania najlepszych soczewek, testowaniu kilku producentów i kilkunastu modeli, nie byłem nigdy w stanie całkowicie przerzucić się na soczewki. Przed monitorem byłem w stanie wytrzymać maks 1h, w klilmatyzowanym samochodzie podobnie (i to od pierwszego dnia używania soczewek, z każdym następnym było tylko gorzej)
No i kilka lat temu spróbowałem z jednodniowymi i problemy prawie zniknęły Nadal oko męczy mi się bardziej w soczewkach, ale spokojnie jestem w stanie pracować przy kompie i normalnie funkcjonować cały dzień. Także faktycznie, soczewki jednodniowe dla wrażliwych oczu to często jedyne rozwiązanie.
Mam jak Wy. Miałem epizod z soczewkami i męczyłem się, zatem używałem coraz mniej. Pewnego razu, potrzebowałem na jakieś intensywniejsze treningi i chciałem założyć szkła. Niestety te w pojemniczku się wysuszyły (chyba trochę leżały)… Kupiłem jednorazówki i zapomniałem ściągnąć na noc, taka różnica w komforcie noszenia! I jeszcze odpadł kłopot z tym aby przy zdejmowaniu nie uszkodzić.
Pomijając cenę (kiedyś kilkukrotnie wyższą niż teraz), jest jeszcze kłopot z ilością plastiku który się produkuje przy codziennym używaniu.
Noszę soczewki już chyba z 6lat. Nie wyobrażam sobie że miałbym wrócić do okularów. Jednak mam większy problem bo mam astygmatyzm. A tych soczewek - torycznych - jako jednodniowych nie znalazłem. No chyba że coś robię nie tak.
Jeszcze jeden lifehack, też od Arleny (ona zmienia życie ludzi! ). Mrożenie biośmieci, żeby nie gniły i żeby muszki się nie zalęgały. To trochę trwa, zanim wypełnimy z narzeczoną woreczek ze śmieciami. Jeśli leży sobie w zamrażarce, nie musimy się nim przejmować.
To nie lepiej mieć po prostu mniejszy kosz z klapką i wszystko wyrzucać na bieżąco? Nie rozumiem trzymania śmieci w zamrażalce. Na jedzenie tam mało miejsca mam a jeszcze resztki upychać
Raz, jestem leniwy i nie chce mi się z latać ze śmieciami co chwilę. Dwa, my we 2 zapełniamy jeden worek (taki większy niż na mrożonki) w około tydzień. Trzy, latem przy muszkach owocówkach miałbym latającą chmurę w kuchni, tylko z samych resztek owoców.