Gorzkie żale

ja wczoraj zgody podpisywałem (do przedszkola) na robienie zdjęci i publikacje całkiem ładnie to wyglądało - osobno robienie osobno publikacja, zamknięta strona z logowanie, publiczna etc. komunikacja przedszkole-rodzice jest poprzez aplikacje na telefonie, tak samo miałem w żłobie. rodzice dla siebie założyli grupę na whatsupie ale to moja Pani tam siedzi i ogarnia. dodatkowo chyba jest jakaś grupa mailingowa rodziców ale to ja się wypisałem z niej. wiec nawet sie nie ma za bardzo do czego przypierdolić i awantur robić. jak na public to podejscie iscie korporacyjne z włączonym rozsądkiem:)

Brawo.

W szkole mojego syna są zgody na publikowanie zdjęć na stronie, w albumach, na profilu etc.

Ale wystarczy, że nie wyrazisz jednej zgody na cokolwiek i automatycznie dziecko nie będzie na żadnym zdjęciu.

Czyli albo się zgadzasz albo nie.

Widzę, że u innych podobne bolączki :neutral_face:

Nie znałem tej appki. Może to nie być głupie rozwiązanie. Niestety, wspomniany wcześniej messenger wydaje się być szczytem możliwości dla niektórych rodziców więc o ClassDojo mogę pomarzyć. W sumie ciężko mieć o to do rodziców pretensje.

W tej apce rodzicie i dzieciaki mają konta fajna sprawa. Jest język polski.

U młodego w szkole jest używana i to jest fajna sprawa.

Jeżu, chyba trzeba dopisać do listy minusów posiadania dziecka, kontakt (i jego formy) z innymi rodzicami w szkole.

Coraz dłuższa ta lista się robi

9 polubień

2 rzeczy które naprawdę mnie w jeszcze niedość długim rodzicielstwie przerażają: poważna choroba dziecka i kontakt z rodzicami rówieśników.
Z opowieści bardziej doświadczonych rodziców można sparafrazować Lema, że nie wiedziałem że na świecie jest tylu idiotów do momentu pojawienia się na zebraniu w przedszkolu.

11 polubień

na zebraniu w szkole będzie ich więcej + nauczyciele.

26 postów zostało scalonych z istniejącym tematem: :barber: Golenie, Subskrypcje, Brody, WĄSY, body grooming

Gorzki żal:

Najprawdopodobniej update do androida 13 (no chyba, że @pawelorzech), zjebał mi ikonkę forum.

Było ładnie wypełnione wszystko na niebiesko a teraz taki burak. Skalowanie albo cuś

Włochatości wszelakie

U mnie dalej ładnie ale na innej paczce ikon.

Ech, k****, ceny spadają i pomyślałem, że będzie dobry moment na zakup mieszkania, nawet okazję znalazłem, ale zdolność kredytowa poleciała bardzo daleko :frowning:

6 polubień

Dobrze, że to Android i że człowiek jeszcze coś pamięta z obsługi Photoshopa

Edit:
Wystarczyło wywalić PWA i dodać do ekranu od nowa

3 polubienia

Nienawidzę niezdecydowanych ludzi. Stałem dzisiaj w cukierni w kolejce, przede mną małżeństwo i ich córka z zięciem. Najpierw córka przepychała się w tą i z powrotem żeby zobaczyć co jest do wyboru. Oczywiście paluchami musiała podotykać gabloty z każdej strony. Potem stali przy kasie przez 5 minut i zamawiali, bo nie mogli się zdecydować co wziąć. A może jeszcze ciastko z wanilią. A to jeszcze bułkę z mortadelą. A ile to mamy tych drożdżówek, bo może jeszcze jedną byśmy wzięli. Kolejka oczywiście zrobiła się na 10 osób, na szczęście (a może i nieszczęście) ja byłem zaraz za tymi koneserami wyrobów cukierniczych.

8 polubień

Tymbark chuj.

Lubiłem sobie wypić napój Tymbarka. Jabłko mięta, pomarańcza brzoskwinia, brzoskwinia jabłko. Smaki dzieciństwa. Więc raz na jakiś czas sobie szedłem i kupowałem. Ale tydzień temu kupiłem wynalazek: jabłko, mirabelka, śliwka. Lubię mirabelki, to co może pójść nie tak. Aaaa fuuu, ale gónwo. Obrzydliwe. Ewidentne coś im nie pykło.

Ale teraz w weekend pojechałem do znajomych, był grill, ja robiłem za kierowcę, więc chlebem w butelce raczyć się nie raczyłem. Ale był Tymbark (chuj) jabłko mięta. Nalałam do szklaneczki, wziąłem łyk, i flashback z wietnamu. Ani jak jabłko, ani jak mięta, tylko dokładnie jak spaprana mirabelka.

Rzut oka na etykietę, a tam składnik którego nie kojarzę: „sukraloza”. Po powrocie do domu przekopałem śmietnik, znalazłem mirabelkę, a tam to samo. Dziś w sklepie czytałem etykiety, wszystkie napoje Tymbarka, frugo i nie tylko z tym samym gównem. Wziąłem różową orenżadę helleny, bo nie miała tego w składzie, i smak bardziej przewidywalny.

Tymbark chuj.

9 polubień

Najbardziej to chyba jestem zły, że produkt który znam, który sprawdziłem, nagle jest czymś zupełnie innym. Etykieta ta sama, i tylko małym druczkiem w składnikach widać różnicę.

Bo napoje słodzone cukrem są obłożone podatkiem, więc szukają oszczędności gdzie się da. Ostatnio w biedrze tylko Cola Zero jest…

1 polubienie

To tak jakbym nagle w mojej ulubionej burgerowni dostał zamiast pysznego burgera wołowego z podwójnym bekonem jakieś wege ścierwo bez ostrzeżenia, a właściciel strugał głupa, że burger przecież nazywa się tak samo jak się nazywał, więc nie powinienem czuć różnicy.

Co innego, gdyby jasno zakomunikowali: krowy i bekon się skończyli, możesz dostać mielony kapeć z moczoną w oleju tekturką, to jest najbliższe na co możesz sobie pozwolić.

I sprawa by była prosta: mogę udawać, że mi smakuje, albo mogę kupić coś innego. A nie, że z zaskoczenia mnie biorą.

Ja mam raczej inne doświadczenia. Małych pojemności jest co prawda więcej, ale czasem w marketach mam problem, żeby znaleźć Zero czy Maxa.

2 polubienia