Wspólne Bieganie

Ja mam wszystkie statystyki wyłączone w trakcie biegania leci tylko info z zombies run’a i muza, trasa wybierana w trakcie:)

1 polubienie

miałem kiedyś podobnie. Wszystko zmieniło się jak sobie rozpisałem plan treningowy (“jakikolwiek” byleby był) żebym wiedział co mam zrobić PRZED wyjściem na bieganie a nie w momencie odpalenia zegarka za bramą.

Jak mam plan to na zegarku wyświetlam tylko tempo (bo to jest w planie) i tętno (też w planie jet rozpisane w jakim zakresie biegać). Czas treningu też sprawdzam. Trasy po okolicy mam obcykane. Czasem zgubię się w lesie i trzeba trochę zmieniać plan (wiadomo dobry plan to elastyczny plan).

Jak realizuje plan (z grubsza) i czasem jest dzień, że jestem padnięty i się nie chce to albo nie idę wcale (i nie robie sobie o to wyrzutów - życie, czasem możesz nie iść na trening bo po całym dniu zmęczony i tak go dobrze nie zrobie) albo schodzę z objętości (nie cisnę na siłę).

Natomiast wiadomo, że najlepsze bieganie jest wtedy kiedy realizujesz założenie, zmęczysz się i dostarczysz organizmowi radości. Dlatego jak czasem tego nie zrobię to wolę sobie dać luz niż katować i męczyć. Nie jestem zawodowcem i $ mi od tego nie przybędzie.

Zauważam też, że raczej ciężej jest wyjść na trening niż zrobić założenie. Jak już zrobię rozgrzewkowe 1-2km to dalej jest z górki.

Dla sprecyzowania jeszcze to biegam na bieżni, tu (w UK) nie ma warunków, chyba że ktoś lubi biegać z przeszkodami i w deszczu, serio nie przesadzam, nie przestaje tu padać czasem przez kilka dni i jak miał bym czekać na pogodę to bym nigdy nie wyszedł biegać, no chyba że ktoś może sobie pozwolić na przeczekanie deszczu lub na zmianę dnia, ja tak nie mam, albo idę teraz albo wcale, jak nie pada to jestem akurat w pracy lub z dzieckiem, a nie wyjdę sobie z roboty żeby pobiegać akurat :stuck_out_tongue: kolejna sprawa to brak parku czy miejsca przyjaznego do biegania czyli takiego gdzie nie musisz się przeciskać między autami czy wąskimi uliczkami z koszami na śmieci.

Jesteśmy różni o 180 stopni, nie wierzę w te rozpiski i plany treningowe, próbowałem i nic z tego nie wychodziło, nigdy nie robiłem sobie też wyrzutów bo biegania nie lubię, nie sprawia mi przyjemności, ból na drugi dzień czy zaraz po bieganiu też nie jest dla mnie przyjemny, nawet jak biegałem regularnie co 2 dzień, małe dystanse, spokojniej, to też nie była to dla mnie przyjemność, biegam bo np robię challenge z żoną kto zrobi ile km w miesiąc (duma nie pozwala przegrać, a żona lubi biegać) albo dlatego żeby wstrzymać proces tycia :smiley: już nawet nie żeby schudnąć, więc o przyjemności czy radości nie ma tu mowy, raczej jest satysfakcja z tego że jestem kanapowcem a w rok zrobiłem 1000km (prawie)

o jeeeeeezu! Współczuje!!!

To ja bym zaczął chodzić na siłownie, zbierać jedwabniki lub jeść sałatę… Absolutnie nie wyobrażam sobie sytuacji, że muszę się zmuszać do biegania bo tego nie lubię. Żadne challenge długoterminowo by tego nie zmieniło.

Autentycznie pomyśl o czymś co Ci zrobi radość. Masz jedno życie. Może wolisz sport techniczny, może właśnie ciężary, może rzucanie bumerangiem, może slackline…

Ja mojej żony nie namówiłem na bieganie. Ona tego nie lubi. Za to na rowerze jeździ w każdym możliwym momencie. To jest jej temat. Nic jej nie przekonało. Krótkoterminowo coś tam razem biegaliśmy ale to na dłuższą metę nikomu nie robiło endorfin.

Nie chcę Ci mówić jak masz żyć ale jesteś chyba pierwszą osobą, którą “spotkałem”, która mówi, że robi 1000 km rocznie biegając i tego nienawidzi.

2 polubienia

Jak bym sobie współczuł to bym to porzucił, nie napisałem też że tego nie nawidzę :wink: nie wszystko jest czarne lub białe, ale nie merdam ogonem na myśl że idę pobiegać, nie ładuje mi to wskaźnika endorfin i nie tworzy nowych połączeń w mózgu na myśl jakie to jest super :wink: tak jak ludzie nie kumają dlaczego ja tego nie kocham, dlaczego mi to nie sprawia przyjemności tak jak im, przecież to jest najwspanialsza rzecz na świecie i oni się po tym lepiej czują, tak ja nie kumam czemu oni nie rozumieją że nie wszyscy są tacy jak oni i komuś może to nie sprawiać takiej frajdy.

Ja się zmuszam jedynie do wyjścia jak to wiele osób ma, po czym jak już pójdę biegać to robię te 2km, po czym mówię sobie, a ok dociągnę jeszcze te 3, a później kolejne 2 i 3 itd.

Zmuszał bym się właśnie do siłowni (o matko jak ja nie cierpię tego miejsca), jedwabniki były by bardziej interesujące lub sałata. Sporty nie sprawiają mi frajdy, lubię jeździć rowerem czy pływać kajakiem i robić inne rzeczy ale do tego trzeba mieć warunki i możliwości a takich tu nie ma.

Co do 1000km, lubię cele, taki zrobiliśmy sobie z żoną i mam zamiar go dotrzymać ale po tym pewnie dalej będę biegać mniej lub więcej, mam tryb siedzący, pracę przy komputerze, pogoda tu nie dopisuje (czerwiec w tym roku miał max 5 dni suchych bez ulewy) i jakiś ruch jest wskazany dla mnie, inaczej był bym wielkim ziemniakiem na kanapie, ale pogody nie ustawię pod siebie, a inne sporty mnie nie kręcą :stuck_out_tongue:

1 polubienie

Siłownie są spoko pod warunkiem, że jest na co popatrzeć :slight_smile:

2 polubienia

Ja biegam z trenerem Garmina. 4 x w tygodniu staram się realizować plan treningu. Jak na razie nie odpuszczam - rezultaty widać :). Jeżeli chcemy coś osiągnąć to trzeba mieć plan. No chyba że chcemy tylko sobie pobiegać, nie zależy nam na tempie itp

powiem Ci że ja zajebiście lubię biegać jak wiatr wieje z deszczem prosto w ryj, do tego jestem cały przemoczony i jest zimno w chuj. dlatego wstaje 5:30 rano i napierdalam 3-4 razy w tygodniu. tak samo jak jestem gdzieś na dalekim wschodzie albo mexie to wtedy taka 5:30 jeszcze ciemno jeszcze jest tylko 28-30 stopni, niska wilgotność ale po 6:00 słonce zaczyna napierać jak złe, wilgotność przeskakuje na saune i jest ogień:) ja jebie jak ja to lubię:)
z ekstremum do ekstremum:) tak wiem jestem jebniętym starym dziadem

1 polubienie

Dlatego lubię biegać z zegarkiem, widzę wtedy jaki mam czas i jaki puls, ale nie rozpisuję tego na plany tygodniowe bo wiem że w moim przypadku plany szybko mogą się zmienić.

Jasne, czemu nie, co kto lubi, jeśli Tobie odpowiada to spoko, ja akurat mijać koszy ze śmieciami wąskimi uliczkami w deszczu nie lubię :slight_smile: dlatego biegam na bieżni. Za to z wielką chęcią w tym upale bym pobiegał :slight_smile:

U mnie Garmin ustala plan - ja tylko biegam :slight_smile:

Nike Run też ustala plan ale ja się nie potrafię jego trzymać ani z nim zgrać :stuck_out_tongue:

jak kiedyś bieganie było moim jezusem to tez z planem biegałem jak jakiś chory poyeb 5 razy w tygodniu w plecaku 15 kilo towaru, do nóg przyczepione po 2kg i jak było mało to wieczorem byłem wstanie iść na tak zwaną krwawą pętle i napierałem czasówki … zegarek, plan normalnie jakby mi mieli płacić za to ze biegam:) ale po dwóch latach takiego hardcore jebłem się w łeb i wystarczy mi zombies run który odpala interwały co jakiś czas i tyle. biegam 40-70 minut tempem byle jakim i jestem szcześliw:) 2-3 razy do roku jakiś błotny bieg i 2-3 razy jakiś asfalt w tłumie.

4 polubienia

ja hardkoru nie uprawniam… Ale trening to trening. Zresztą zawsze jak coś sobie wymyślam to trzymam się tego :slight_smile:

1 polubienie

U mnie powolutku do przodu


Nie mam jakiegoś bardzo szczegółowego planu. Po prostu co kolejny bieg staram się coś poprawić. Póki co chcę zejść poniżej 30 minut na 5 km biegu, potem wydłużę sobie dystans o kolejny kilometr lub 2 i tak dalej. Chciałbym przynajmniej wrócić do formy sprzed 5 lat, kiedy byłem w stanie przebiec 10 km tempem ok. 5 min/km

1 polubienie

U mnie ta forma szybko spada, robię przerwę na 3-4 tygodnie i z biegania 10km spadam na 5 z wielkim zmęczeniem :stuck_out_tongue:

Jakbym miał ćwiczyć przez pracą to bym chyba musiał o 4z domu wyjść, czyli wstać jeszcze wcześniej. Niemożliwe, już i tak sypiam po 4-5 godzin, mniej nie dam rady.

Mój plan dnia wygląda tak:

  • Wstać o 5:30 .
  • O 6 wyjść da pracy na 7 (z Wrocławia do Wrocławia rano dojazd około godziny).
  • O 15 wychodzę z pracy i dojazd do domu - godziny korkowe, czyli 90 do 120 minut z Wrocławia do Wrocławia.
  • Jestem koło 17, więc mam trochę czasu na spędzenie go z dziećmi.
  • 19 syn ma kąpiel
  • 20 usypianie
  • 21 o tej godzinie z reguły już śpi, więc mam czas na robienie zleceń, załatwione papierkowej roboty (b2b i jego uroki) czy choćby zapłacenie rachunków.
  • 23 wolne - albo coś obejrzeć z żoną, albo coś na kindly przeczytać.
  • Północ - spać.

I tak w koło Macieju - jakbym miał do tego dołożyć jakieś ćwiczenia to musiałbym zrezygnować z czegoś, a nie mam już z czego. Z braku czasu zrezygnowałem już że wszystkiego, sprzedałem konsole, nie kupuje książek, rezygnuje z HBO - bo nie mam kiedy korzystać z takich dobrodziejstw.

Ale dziś zimno. Nie biegałem dalej. To ostatni bieg w Vansach. Jutro nowe buty!!!

1 polubienie

Btw: pawel@pawelorzech.pl w NIKE. Zapraszam do dodawania!

1 polubienie

Kurde Panowie tak motywujecie, że aż mi się chce w końcu zacząć. :smiley:

Trochę ruchu dziś. Zimno brrr.

2 polubienia