Temat może dyskusyjny, może pewne osoby pomyślą że po co, ale moje dni na brytyjskiej ziemi są policzone i wracam do Polski z tego względu chciałbym się dowiedzieć czy są tu może osoby które coś takiego przechodziły, nie koniecznie musi być Anglia - Polska, chodzi mi o różne aspekty, jak to wyglądało w waszej sytuacji, jakie rzeczy trzeba załatwić w obecnym kraju i w Polsce przed powrotem lub już po powrocie, co może polecacie zrobić, jakie dokumenty załatwić itd itd.
Obecnie plan powrotu przyjęty jest na polowe sierpnia, jestem tu od 15 lat i tak, w Polsce bywałem ale nie mieszkałem i pewnymi rzeczami totalnie się nie interesowałem jak to tam wyglada. W UK mam stałą prace, dom wynajmowany, auto do sprzedania, zabieram oprócz żony i córki trochę swojego dobytku, jakieś meble, AGD, rowery itp, więc potrzebny będzie większy transport, nie wiem jak to teraz wyglada przy brexit ale mam nadzieje że nie będzie to problemem bo nie bardzo mam zamiar pozbywać się wszystkiego i kupować na nowo to w Polsce. Po przyjeździe do Polski będziemy szukać tam pracy, domyślnie w Łodzi, tam też będziemy mieszkać przez jakiś czas bo zaczynamy budować dom w okolicach i będzie to tymczasowe miejsce zamieszkania.
To tak:
15 lat to trochę czasu, masz ważne polskie dokumenty dla całej rodziny? Jak nie to pierwszy krok to wyrobienie dokumentów
Dodatkowo, co cię będzie czekało, albo co warto zrobić to:
Zarejestrowanie się w PUP jak chcesz mieć ubezpieczenie medyczne
Zgłoszenie się do przychodni (rejestracja), żebyś mógł korzystać z lekarza
Teoretycznie meldunek (obowiązek meldunkowy ciągle istnieje, ale nie jest przestrzegany)
W momencie znalezienia pracy zgłoszenie reszty rodziny do swojego ubezpieczenia (lekarz dla nich)
Konto w polskim banku jeśli nie masz - wiele firm nie chce płacić wypłaty na banki spoza PL ani na wynalazki typu Revolut.
To chyba z najważniejszej papierologii.
Co do zjazdu, to się dowiedz jak to wygląda, bo przy brexicie doszły przepisy o przekraczaniu granicy unii, więc nie wolno wwozić wielu rzeczy albo dochodzą podatki typu vat/cło/akcyza
a z przewiezieniem rzeczy pomyśleliśmy dzisiaj czy by nie zamienić auta na busa, załadować go i wrócić nim do Polski, wtedy nie będę nikomu płacić za przewóz, pewność większa że towar ok, a busa później się sprzeda
muszę chyba z tutejszego przedszkola jakieś papiery mieć żeby córka mogła dalej w Polsce pójść
wirus utrudnia podróżowanie i odwiedziny rodziny i to się nie zmieni
córka dorasta i fajnie jak by się wychowywała w Polsce a nie tu
rodzice nie są najmłodsi już wiec chcemy być bliżej, córka też dobrze żeby miała lepszy kontakt z nimi
funt nie stoi aż tak dobrze żeby zarabiać tu kokosy
budujemy dom w Polsce (a raczej będziemy budować)
żona jest bardzo rodzinna i tęskni
chcemy być na swoim a nie wynajmować
co raz mniej tu znajomych
i wiele jeszcze pomniejszych lub większych powodów
Zgadzam się, po 15 latach będzie to dla mnie mocne zderzenie z realiami, żona jest tutaj 5 lat i dla niej to dużo łatwiejsze bo pamięta dobrze jak to wszystko wyglada, a dla mnie to praca, urzędy, sklepy oraz masa innych rzeczy to nowość w pewnym sensie
Ciekawe co bardziej ma wpływ na podejmowanie takich decyzji, covid czy brexit? Ale trend jaki widzę jest jeden >>>PL.
U mnie sporo powodów się pokrywa. Dorzucił bym jeszcze, że chciałbym aby moja 6-latka poszła do pierwszej klasy w Polsce. Po 3 latach “nauki” w UK, mówi płynnie, czyta i pisze w dwóch językach więc o samą kwestię edukacji najmniej się obawiam ale chciałbym żeby “zaczynała” z dziećmi dla których to też będzie pierwszy raz.
Dlatego też podejmuje takie hardcorowe wyzwanie jak zdalny remont domu… Nie polecam…
Ogólnie życie w UK jest spoko, czasami też nie pada i widać słońce. W 2020 udało mi się raz nawet wypić piwo na backyardzie i byłem w samej koszulce!!
Sąsiedzi spoko, nie imprezują za dużo. Relacje typowe, Hi, Hi…
Szkoła w sumie też całkiem spoko, druty kolczaste na płocie nawet się tak bardzo nie rzucający w oczy.
Mieszam jakieś 2 mile od morza i ostatnio kąpałem się jakieś 10 lat temu w Krynicy Morskiej…
Jest jezioro i po ponad dekadzie postanowiliśmy pojechać i zobaczyć czy można się wykąpać, no Mazury to to nie są, ale w sumie nie waliło aż tak bardzo i meszki przeszkadzały tylko jak wyszło się z auta, ale w sumie wiało na tyle że nie było sensu wychodzić.
U mnie jest trochę inna sytuacja ja nie planuje pracować w Polsce tylko mieszkać ale i tak mam mega stresa…
W naszym przypadku brexit najmniej, mniej niż pogoda np. nie odczuwamy żadnych zmian związanych z brexit
Covid za to już tak, nie daje możliwości zobaczenia rodziny, wpływa na naszą prace i komfort życia, zarobki.
Ale i brexit i covid tylko nieco przyspieszyły tą decyzje, to bardziej chodzi o wszystko inne co wymieniłem
Też miałem taki plan, chciałem żeby moja córka więcej się nauczyła angielskiego bo jako 3 latek to za wcześnie żeby mówić o tym że jest polsko albo angielsko języczna tym bardziej w tej sytuacji z covid która utrudnia kontakty i szkołę, no ale sprawy się przyspieszyły
Co do reszty zgadzam się, niby fajnie ale już mnie trochę zmęczenie bierze
Jak bym miał taką sytuację z pracą to bym nawet się nie zastanawiał i problem był by rozwiązany, niestety czeka mnie praca w Polsce i zarobki Polskie i nie przewiduje tu kokosów.
U mnie Brexit trochę zwiększył ilość papierów, ale w NI i tak jest spoko my tu w sumie jedną nogą w EU a w day job totalnie bez zmian.
Gdyby nie covid to była by duża szansa, że siedział bym teraz w “swoim” domu gdzieś za Belfastem… Czyli można by powiedzieć, że sporo się przez to zmieniło. Tzn plan żeby wrócić był zawsze, ale cały ten bajzel tylko mocniej popycha aby go zrealizować. I tu znowu w day job totalnie bez zmian, ja od lat pracuje zdalnie.
Pogoda to temat na osobną książkę i nie, nie tęsknię za tropikami. Chociaż tyle palm co w UK to w życiu nie widziałem. Mieszkanie tak blisko morza ma swoje minusy, bo nawet jak jest ciepło to jest zimno, taki fenomen, którego nie potrafię wyjaśnić.
Na dom tutaj nie miałem planu, jakoś mnie do tego nie ciągło, planu powrotu też nie miałem jakoś wcześniej, dopiero jak się urodziła córka to przyszły takie myśli czy wrócić
Racja, pogoda to temat rzeka u mnie palm nie ma, mieszkam w samym centrum ale często latają mewy
U mnie podobnie, jak moja się urodziła to obiecałem sobie, że pójdzie do Polskiej podstawówki. Kto wie może covid wsadził mnie na właściwe tory, a nie z nich wybił?
Nie narzekaj, Wy tam w “środku” macie dużo lepiej z pogodą.
Moze i jest. Ale nie u wszystkich.
Ja u siebie zadnych roznic z powodu Brexitu nie zaobserwowalem.
Covid a i owszem. Paszportu polskiego nie bylem w stanie wyrobic mojemu dziecku przez 10 miesiecy, bo albo Ambasada nie pracowala, a jak juz zaczeli pracowac to wolnych slotow nie mieli bo sie ludzie rzucili. W koncu sie udalo. W Manchesterze bo tam tylko byl slot … (do M mam 180 mil, do Londynu 65)
Podziwiam ze po 15 latach postanowiles wrocic. Ja bym nie dal rady juz.
To akurat mnie nie dotyczy wiec brexit jak mówię nie dotyka mnie
Nie wiem czy w UK można mówić że gdzieś jest lepiej z pogodą
No właśnie mi covid popsuł wiele planów, w tamtym roku chciałem kupić działkę, miało to nastąpić w lutym, udało się dopiero w sierpniu, bo ciagle odwoływali loty i byłem tu uwięziony, a jak już byłem na miejscu to covid tak utrudniał sprawy urzędowe że mało brakowało i bym jej nie kupił, wiec rozumiem.
Tu nie tylko chodzi o mnie nie biorę samego siebie pod uwagę, jest jeszcze moja żona i córka. Gdybym był single to pewnie bym się nie ruszył ewentualnie zamienił bym UK na coś innego niż Polska.
Jeśli to będzie wyglądało jak obecnie a sądzę że przez długi okres tak będzie to latanie będzie bardzo uciążliwe, loty odwoływane na ostatnią chwile, bilety drogie, testy przed wylotem które też kosztują itd.
No tu akurat bede polemizowal. Nie wiem w jakim rejonie mieszkasz. Ale u mnie jest bardzo duzo ladnych slonecznych dni w roku. Wcale tak nie ma ze pada non stop. Raczej bym sie sklanial ze jest calkiem przyjemnie. Oczywiscie jesien i zima to inna bajka. Ale w Polsce tez tak jest (no dobra jest snieg, ale to nie jest takie oczywiste nad morzem na przyklad). Tak wiec ja na pogode akurat narzekac nie bede.
Nie tylko Tobie. Popsul to tak delikatnie powiedziane. Ludzie na calym swiecie maja problemy z tym zwiazane. Obojetnie gdzie bys nie mieszkal, problem by nie zniknal.
Tez mam rodzine. I oni sobie jakos tez slabo wyobrazaja powrot. No dobra, nie wyobrazaja sobie powiedzmy to wprost. Ale z tego co mowiles masz inna sytuacje. Moja zona mieszka ze mna od 2006 w UK. Dzieciak tez. Za miesiac bedzie 18 i pewnie studia. Wiec tak naprawde cale zycie mojego dziecka to UK. Tu jest wszystko co zna, przyjaciele, kraj, jezyk, kultura i tak dalej.
Ale jak mowilem sytuacja jest diametralnie rozna pomiedzy Toba i mna.