Gratulacje i nie daj się nabrać na te nieprzespane noce będzie super
Teściowa też tak myślała nadając to imię…
Córki mogą być fajne Baśki, żony niekoniecznie
i jak coś to pytaj (ogólnie) nawet jak pytanie wydaje Ci się banalne lub głupie, zawsze ktoś postara się podpowiedzieć czy poradzić a wiem z doświadczenia że to całkiem nowy temat w życiu i czasem oczywiste sprawy dają do myślenia
A gdzie kupione skarpetki?
jak pierwszy tydzień ? wyzwanie ?
Czy ja wiem - bardzo dużo rzeczy przyszło mi naturalnie, jak na przykład zmiana pieluchy - w zasadzie z racji tego, że w szpitalu wykupiliśmy opcję pokoju jednoosobowego z możliwością mojego pozostawania tam 24h, to w zasadzie prawie wcale nie przychodziły do nas położne. Co za tym idzie - praktycznie od pierwszego siku przewijałem.
To co mi doskwiera to niedospanie i ciągły stres czy wszystko będzie ok?
A właśnie - pytanie, co robicie z „kleksami” z przeciekającej pieluchy? Zapieranie od razu robi robotę, ale o 2 w nocy to słaba opcja
Jeśli nie zapierzemy od razu to Vanish. Te pierwsze kupy raczej bez problemu. Gorzej, jak zacznie jeść inne rzeczy niż mleko, czasem się już nie są doprać.
Ten pokój to w prywatnym szpitalu czy takie bajery są w publicznych też?
powiem Ci tyle… u niektórych stresu nie ma, a niektórym chyba nigdy nie mija i ciągle się martwią o dziecko Ja jestem raczej z tej drugiej grupy
Moja żona miała taki pokój w publicznym w Nowym Targu.
Część publicznych ma takie rozwiązanie. Podobnie jak niektóre mają opcję “wykupienia” sobie położnej przez wpłacenie określonej sumy na określoną fundację. I naprawdę uważam, że to powinna być opcja dostępna wszędzie, ale nie wszędzie chcą, bo jak jest opcja oficjalna to ludzie nie chcą pod stołem do łapy darmozjadom dawać.
W Chorzowie w publicznym szpitalu SIMIN jest opcja dokupienia takiej sali - 800 zł za 3 doby „hotelowe”, sala jest jedna więc trzeba ją zarezerwować sobie wcześniej, choć podobno nie jest bardzo oblegana. W ramach sali jest lepsze jedzenie - nie to typowi szpitalne, ale stołówkowe - zarówno dla matki jak i ojca/partnera/ktokolwiek tam z matką przebywa.
Ciekawostka jest taka, że umowę na wynajęcie sali podpisuje się nie z pacjentem, a tą drugą osobą j de-facto jest to najem pokoju w celach mieszkaniowych
800zł za 3 doby? Lepsze jedzenie? To jakie to jest to nie lepsze?
Wiem, że patrzę z perspektywy UK i pewnie nie powinienem porównywać ale to co piszesz to jakaś abstrakcja dla mnie.
Po ściągnięciu dwójki z torrentów muszę powiedzieć, że lepszego miejsca wybrać sobie nie mogłem.
Kultura osobista, sprzęt, podejście ludzi pracujących w Brytyjskich szpitalach jest naprawdę na wysokim poziomie i tak paracetamol rządzi ale nikt nie chciał dopłaty za jedynkę w szpitalu czy za lepsze jedzenie. W ogóle jedzenie to mógłby być osobny temat. Nie jedna restauracja mogła by się uczyć.
Fajną opcją jest możliwość wyboru w menu dań na jakie mamy ochotę następnego dnia.
I nie to, że NHS to jakaś kraina miodem i whisky płynąca. Oni tam non stop protestują o podwyżki.
No tak - patrzysz z perspektywy poza-polskiej. Lepsze jedzenie to taki poziom stołówka z daniami dnia po 11 zł, a nie ta dziwna breja i gotowane mielone bez smaku. Niestety, polskie warunki i 3 osobowe sale poporodowe, na których bywa i 5 osób, powodują, że chce się dopłacić. Oczywiście jak kogoś stać.
Nie przesadzaj, zmień szpital. Moja żona jak rodziła pierwsze to była we Wrocławiu na klinikach i jak mówisz - sala czteroosobowa, jedzenie do bani, musiałem jej codzienne przynosić z domu bo psu bym tego nie dał. Nie wspomnę o personelu, bo nie nadawali się do pracy z ludźmi w ogóle.
Drugie dziecko było we Wrocławiu w szpitalu na Brochowie i sale dwuosobowe, jedzenie lepsze niż w domu miałem, miła obsługa, czysto i schludnie. I też bez dopłat. Wiec zależy wiele od dyrekcji szpitala.
„Obsługa” to połowa sukcesu. Mieliśmy „okazje” w sumie przetestować dwa szpitale i nie wiem czy to kwestia szkolenia czy wrodzonej empatii, a może tylko jakiś typ ludzi jest zatrudniany na te stanowiska, ale złego słowa nie mogę powiedzieć.
Na nie których zmianach średnia wieku spokojnie spadała do około 20-tu lat ale poziom profesjonalizmu i podejście do pacjenta zawsze był na najwyższym poziomie.
Niestety zmiana nie wchodziła w grę z prostego powodu - skierowała nas tam lekarka u której prowadziliśmy ciążę, bo mieli tam już podobny przypadek do naszego. Generalnie okazało się, że jednak nie bardzo, ale to już inna historia.
Zasadniczo nie żałuję ani złotówki z tego, co wydaliśmy na tę salę, bo możliwość przebywania z żoną po cesarce i dzieckiem 24h na dobę, to po pierwsze dobry poligon.
Co kraj to obyczaj. Ja w Singapurze np musiałem wyforkować ponad $10k za urodzenie synka, także wiesz. Nie wszystko jest UK-em, gdzie masz ogromny socjal.
Polecam podcast, a w szczególności ten odcinek: