Zwykle jest to raz do roku - czwartek-piątek. Pracujemy do 10 w czwartek = jedziemy na miejsce, zabawa itd., nocleg i powrót koło 12 w piątek. I wtedy nie ma już pracy w piątek (odbite 8 godzin)/
Nikogo nie zmuszamy, ale 90% bardzo chętnie jedzie. Takie podejście wydaje się być uczciwe
Po prostu na nie nie jeżdżę. Jeszcze się nie zdarzyło aby ktoś miał jakieś ale. Nie ma tego w obowiązkach więc nie muszę jechać. Zresztą nie ma czego żałować, bo zazwyczaj po powrocie wysłuchiwałem, ile kto wypił, i jak bardzo się upodlil. U bieżącego pracodawcy co prawda jest spokojniej, ale i tak wolę sam wybrać, co robię w wolnym czasie.
Dla mnie najskuteczniejszy team building to regularna podwyżka.
O ile to nie koliduje z moim prywatnym życie to biorę udział (raz na rok), pomimo tego, że zwykle nie mam ochoty - ostatecznie najczęściej jestem zadowolony. Poza tym zdarza mi się spotykać po robocie z ludźmi z pracy za własne pieniądze bez udziału pracodawcy
U mnie to pewnie wynika z tego, że od początku dużo robiłem na własny rachunek czy jako podwykonawca. I nigdy nie nabrałem takiego podejścia, żeby się jakoś utożsamiać z firmą, tylko zostało mi podejście typu kontraktor. Dla mnie praca gdzieś to czysta umowa - ktoś mi daje kasę a ja daje swój czas i/lub umiejętności.
Odkad pracuje zdalnie (jakies 4 lata) bardzo lubie wszelkie integracje.Pozwala to spotkac sie z ludzmi z którymi widzę się tylko wirtualnie. Lepiej się człowiek dogaduje z ludźmi jak się pozna na żywo. Mój zespół nadaje na podobnych falach co ja więc nie ma chlania a spoko spędzony czas, tu gokarty, tam paintball itp
Wyniki analizy badaczy z University of Pittsburgh, bo o niej tu mowa, opublikowano na początku roku. Naukowcy porównali, co wydarzyło się z wynikami finansowymi, wyceną rynkową i samopoczuciem pracowników w firmach z S&P 500, które ogłosiły obowiązkowy powrót do biura, w porównaniu z firmami z tego indeksu, które na taką politykę się nie zdecydowały. Okazało się, że firmy, które przymusiły pracowników do powrotu, nie odnotowały względem pozostałych spółek żadnych znaczących wzrostów, ani jeśli chodzi o rentowność, ani wartość rynkową. Badacze dostrzegli za to w tych firmach wyraźne spadki poziomów satysfakcji z pracy, work-life balance i kultury korporacyjnej; gorzej oceniano także wyższą kadrę kierowniczą.
"Nasze wyniki nie potwierdzają tezy, że menedżerowie zarządzają powrót do biura w celu zwiększenia wartości firmy. Potwierdzają natomiast założenie, że wykorzystują politykę powrotu do biura, aby przywrócić kontrolę nad pracownikami i obwinić ich, jako kozła ofiarnego, za złe wyniki firmy” – napisali.
Ja buduję swoją teorię spiskową związaną z amortyzacją kosztów, opodatkowaniem i lobby deweloperskim.
Mniej ludzi w biurach to mniejsze zużycie właściwie wszystkiego. Zużycie dróg, mniejsze potrzeby parkingowe, mniej możliwości odpisania sobie czegoś od podatku, wreszcie - zahamowanie wzrostów cen metra kwadratowego powierzchni biurowej. Same straty. Do tego dochodzi zanik wspierających biznesów - sprzątanie, catering itd. A koszty utrzymania i ochrony wciąż te same.
A przecież umówmy się - CEO firm znają się z przyjęć i golfa, co za problem szepnąć słówko do ucha CEO że może wspomógłby interes jednak przywracając ludzi do biura za które i tak płaci? Właściwie no-brainer w firmach które zainwestowały we własne budynki i tereny, które teraz tracą na prestiżu i wartości… No i potem efekt kuli śniegowej. Facebook, Apple i Google wróciły pracowników do swoich prestiżowych kampusów? No to czemu firma Januszex ma nie zrobić tego samego nawet nie znając przyczyn decyzji tych dużych? Jestem na 70% pewny, że firmy z mojej branży wróciły pracowników do biura tylko dlatego, że jedna to zrobiła a wszystkie inne poszły za jej przykładem.
A może jest tak że pracownicy sobie lecą w kulki i się w domu obijają? Ee , nie, to niemożliwe. Pracownicy zawsze mówią prawdę i rzetelnie pracują w domu.
To jak z tym kawałem o sikaniu do basenu:
„-Przecież wszyscy sikają
-ale nie z trampoliny”
W biurze prokrastynacja to często zbyt długie pogaduszki w kuchni. Ale z punktu widzenia korpo to akurat w miarę dobre jest, bo ludzie się socjalizują.
W domu to już totalnie nieproduktywne obijanie się może mieć miejsce, które trudno ukryć na open spejsie (np playstation na drugim monitorze)
Osobiście wolę z domu, bo mi przeszkadza jak ludzie obok gadają. Ale raz, góra dwa na tydzień z chęcią jadę do biura spotkać jakieś żywe twarze