Też chciałem hatchback, ale tam do ciężko wsadzić labradora do bagażnika Więc padło na kombi.
Kiedyś to było… Teraz to nie ma
Czasem by się takie czujniki krawężnika przydały. Zwłaszcza że u mnie pod mieszkaniem to albo parkuję blisko krawężnika ryzykując przetarcie felgi, albo dalej od krawężnika ryzykując utratę lusterka.
Obudziłem się dziś z gorączką (38,7) i brakiem węchu. Smaku jeszcze coś zostało. Czekam na wynik ale to raczej formalność…
Trzymaj się tam!!!
Zdrowia!
A wczoraj czułeś się ok?
No jak tak pomyśle, to dostałem kataru jedynie no i może troszkę osłabienia. Ale bardzie to 2 łączyłem ze zmęczeniem. Na szczęście żona jako że ma dość problemów zdrowotnych, jest po 1 dawcę Astry, wiec oby ją to uchroniło.
Wiec czeka mnie teraz 10 dni izolacji. Mam nadzieje ze sił wystarczy bo mam rolety do powieszenia, meble w ogródku do odświeżenia, i pograł bym w warzone trochę
Zdrowia! Na porzątek skoncentruj się na warzone. First things first!
Kombi jest fajne - ja bym szukał problemu między kierownicą a oparciem fotela
Właśnie wróciłem z drugiego testu. Pierwszy przyszedł negatywny . Telefon do lekarza bo dalej smaku i węchu nie ma. Lekarz dla pewności wysłał mnie na drugi test.
Niby trzeba się cieszyć z negatywnego, ale no coś czuje się nie najlepiej
na pewno odpowiedzialniej
trzymaj się tam!
Nie żebym siał defetyzm, ale ten wariant z Indii podobno jest wykrywalny w testach kilka dni później…
No to mogę właśnie rozwiewać indyjskiego covida. Wczoraj wieczorem przyszedł 2 negatywny.
Może po prostu to coś innego niż COVID?
Właśnie na wtorek się umówiłem, bo jest słabo. Pierwszy raz będę u psychologa. Zobaczę co z tego wyjdzie
Trzymam kciuki. Z psychologiem jest tak, że musi Ci podpasować. Pamiętaj, nie bój się go zmienić jeśli ten nie będzie Ci pomagał albo poczujesz, że zupełnie się nie rozumiecie. Jak już znajdziesz tego, który będzie dla Ciebie, to jest to najwspanialsza przygoda na świecie. Mówię jakby to było coś miłęgo, a często nie jest i nie zliczę ile razy wyjebałem się z całym impetem w ścianę, żeby się poskładać od nowa, ale to są najlepiej wydane pienądze w moim życiu.
Nawet jeśli nie będzie lepiej zaraz, to potem będzie lepiej. Trzymaj się. To strasznie chujowa sytuacja - jedna z najgorszych jakie mogą kogoś spotkać. Ale z drugiej strony - masz ludzi wokół siebie, którym na Tobie zależy i jak to przejdziesz, to będziesz kuloodporny.
Ważna rada. Idziesz tam żeby szczerze gadać. Nie wybielasz się, nie zatajasz niewygodnych faktów. To jest podstawa skutecznej terapii. Ja przez 2 lata tego nie kumałem. W trzecim roku poddałem się z bezsilności i wtedy była petarda. Same dobre rzeczy się dziać zaczęły.
Powodzenia! Trzymam kciuki!
Właśnie najgorsze w tym jest to, że przy okazji dowiedziałem się, że tak naprawdę w kilku super istotnych sprawach (choćby chęć posiadania dzieci - teraz w sumie lepiej, bo nie ma problemu, że mały człowiek zostanie skrzywdzony tym wszystkim) od samego początku byłem okłamywany… 9 lat… i to mi cały czas w głowie siedzi, więc na pewno będzie co robić
Dasz radę, bądź szczery tam, ze sobą i tak dalej. Tylko wtedy to naprawdę będzie miało sens.
Myślę, że terapia tu to świetny pomysł, ale z mojego doświadczenia nie spodziewałbym się tu magicznych rozwiązań na zawsze. Podpisuję się z poradą powyżej. Potraktuj tę przestrzeń jako totalną szczerość i zobaczysz jakie to będzie odświeżające. A jak poczujesz, że ta szczerość jest atakowana, czas na innego terapeutę.
Ja w swoją terapeutkę wątpiłem bardzo długo, bo wydawało mi się, że trzeba inaczej, mocniej, lepiej, cokolwiek. Ale nie żałuję, że zostałem z nią. Więc to też nie traktowałbym, że jeśli poczujesz się nieswojo = zmiana i od początku. No złoty środek, jak we wszystkim