wczorajszy dzień od południa same fuckupy. dobre rzeczy cskonczyły sie jak kupiłem bilet do kina na nowego madmaxa i Tadek przysłał zdjęcie z hajtanka:)
złapałem gumę w moim superanckim rowerze jakieś 4km od domu
rozjebały się gumki od airpodsów - mam tylko za male i za małe jako backup
po targaniu roweru do domu zaczął mnie napierdalać mięsień łydy tak koszmarnie ze o jezu i do teraz nie chce przestać
jestem w pyte niewyspany - budziłem się chyba z 5 razy w nocy byle co mnie budziło a normalnie śpię jak zabity i mogę koło mnie napierdalać z armaty i nic
zapomniałem że upierdolił mnie jakiś komar w policzek tuż na broda więc mam teraz wielki czerwony placek:(
z pozytywów 0 nieprzesłuchanych podcastów - backlog wyczyszczony
dzisiaj te się do dupy zaczyna:
wczoraj niezalozyłem ochraniacza na siodełko na rower a teraz deszcz pada:(
w październiku - połowa druga miesiąca i do końca listopada pewnie:)
mam dzisiaj negocjacje kontraktu i mam nadzieję że to się nie spierdoli bo dwa lata nicnierobienie mi to daje a pół roku walczyłem o to:)
Otóż pojechaliśmy wziąć ślub w Kopenhadze. I wszystko się udało. Podróż w tamtą stronę, obrączki na czas, super mieszkanie, fotograf, pogoda jak marzenie bo trzy dni słońca i ciepła. No lepiej być nie mogło.
Nawet dziś, mimo niepogody, wyskoczyliśmy do Malmö i padało rzęsiście tylko przez 7-8 minut.
Więc w drodze powrotnej musiało się coś spierdolić.
Odwołany lot.
Mail o odwołanym locie przyszedł do nas ale informacja o tym jak nas przebukowali już nie.
Dodzwoniliśmy się na infolinię żeby się dowiedzieć że ja mam lot za pół godziny i muszę się NATYCHMIAST znaleźć w innej części lotniska. A Oxana ma lot o 6:20 rano. Bo musieliśmy zrobić na przylot tutaj dwie osobne rezerwacje. Więc i przebukowanie to dwie osobne sprawy.
Pierwszy raz jesteśmy w takiej sytuacji więc nie ogarnęliśmy że można było odmówić i poprosić o zabukowanie lotu razem. Zresztą nie było czasu się zastanawiać.
W rezultacie jestem w Wiedniu. Zrezygnowałem z czekania do 6:30 na samolot i złapałem Flixbusa.
Oxana siedzi w Kopenhadze.
Najbardziej wkurwiony jestem że w samolocie były puste miejsca a autobus jest kompletnie pusty (póki co).
A tam. Po dwóch tygodniach użytkowania jedyne czego nie lubię to menu pod prawym przyciskiem myszy ale staram się przyzwyczaić zeby nie wyjść na starego dziada.
To wszystko są narzędzia i służą do czegoś innego! Trzeba widzieć jasne strony i się nie nadymać, że coś jest inaczej:
MacOS - do pracy
Windows - do wyjebania
Linux - li… co?!