Dużym problemem z iqosem, jaki miałem były wkłady do wyrzucenia. Czasem się trafiają takie pogniecione (z upchanym tytoniem), ze nie da się ich włożyć do iqosa bez wciskania na sile. Jak Ci się coś takiego przydarzy, to od razu wywalaj, bo nie da się przez to zaciągnąć, a bedziesz tylko czekał na ponowne naładowanie baterii. Bedziesz wiedział, kiedy trafisz na taki zły wkład jeszcze przed włączeniem urządzenia. To dla mnie była jedna z największych wad iqosa, bo zdarzało mi się trafić na 2-3 takie wkłady w paczce.
O kurczę dzięki. Jest właśnie po pierwszym „buchu” no mały niedosyt pozostaje. Nie ma tego smrodu. Ale napewno jest to milion razy lepsze od efajki.
Mamy posmak tytoniu co jest stanowczo na plus.
Sposób „ciągnięcia” jest tak samo dużo bardziej zbliżony do papierosa.
No i fajnie że cena heetsow jest również w cenie paczki normalnych fajek. (No lepiej gdyby była po 5 ale nie narzekam)
Ja jak się przerzuciłem na iqos to z jednej paczki fajek dziennie zacząłem palić półtorej-dwie paczki heetsow, bo a) mniej mnie jeden heets zadowalał, niż jeden papieros, b) mogłem palić bez wychodzenia z domu, wystarczyło wyskoczyć na taras.
Natomiast samego dnia zakupu już po kilku godzinach miałem taki przebłysk, ze „o kurczę, nie chce mi się papierosa”, w sensie, ze radości jest dużo mniej, ale głód nikotynowy to jednak zaspokaja dobrze.
Dla mnie jakoś glo lepsze niż iqos ale to kwestia gustu. Może dlatego że wydaje mi się system wkładania wkładów lepszy?
Nie wiem, nigdy glo nie próbowałem. Zdobycie u mnie wkładów do iqosa i tak graniczy z cudem. W teorii dopiero od maja są oficjalnie w sprzedaży, ale próżno ich szukać w sklepach. Wczesniej tylko online albo szybki skok przez granice do vancouver.
O glo nikt u nas nie słyszał.
Chciałbym tylko powiedzieć, ze od ponad piętnastu lat paliłem paczkę fajek/dwie paczki Heets/dwa pody do Juula dziennie, ale ostatnio stwierdziłem, ze dobrze by było rzucić, bo zawsze miałem z tylu głowy, ze kiedyś przestane, ze to tylko młodzieńcza fantazja, a tu się „nagle” okazało, ze pale przez pół życia.
I tak 13-go lutego dokończyłem otwartego poda w Juulu i stwierdziłem, że rzucam.
Uznałem, ze trzeba to zrobić radykalnie, wiec nie biore żadnych leków/gum etc.
Pierwszy dzień był spoko, drugi i trzeci to był koszmar. Zjadłem przez te dwa dni chyba z piec funtów jabłek, bo uznałem, ze przez pierwsze dni będę jeść jabłko, jak będzie mi się tak bardzo bardzo bardzo chciało zapalić. Potem stopniowo coraz lżej.
Wychodzi na to, ze nie pale już jedenaście dni. Chce mi się dużo mniej, dalej brakuje, ale jest to kompletnie manageable. Efektem ubocznym jest to, ze pije DUŻO mniej kawy. Z kilku (czasem kilkunastu) dziennie zszedłem na jedna, a czasem to i zero. Pije za to więcej matchy.
Kiedyś już rzuciłem na kilka miesięcy, ale to było z pomocą leków i powiem szczerze, ze teraz, idąc po bandzie, czuje się dużo lepiej i chyba mniej mi się chce.
Także jest to wykonalne, trzymajcie kciuki, żebym się nie złamał, no i oczywiście zapraszam do dołączenia do wyzwania.
Gratulacje. Mi chyba mija 1,5 z okazjonalnym heetsem tu czy tam do alkoholu, ale nigdy więcej niż 3 na miesiąc, wiec uznaje, że nie palę ani nic!
Trzymam kciuki. Potem jest lżej.
Skoro jesteśmy w temacie rzucania to też swoją historią się podzielę. U mnie udało się e-fajki przestać palić z powodu delegacji. Musiałem na 5 dni jechać do Tajlandii, gdzie za palenie e-papierosów można dostać mandat wysoki a nawet do więzienia mogą zamknąć. Uznałem to za idealny moment do zerwania z nałogiem. I tak już ponad 2 miesiące jestem wolny od nałogu.
Polecam Ci (jak i wszystkim zgromadzonym) BARDZO przeczytanie książki Allena Carra Easy way to stop smoking.
Nie pomaga
Palę bo lubię, mimo znania wszystkich wad tego rozwiązania.
Rzucę jak zdecyduję, że chcę. Nie wcześniej i nie później
@Martin_Fox
Tobie nie pomaga. Ja lubię czekoladę - zawsze mam w kieszeni tabliczkę , w razie gdyby mi się zachciało zjeść.
Biorąc pod uwagę popularność tej książki, są ludzie, którym pomaga
Nie no, oczywiście
Biorąc pod uwagę popularność “doktora Zięby” jego “nauka” też pomagała ludziom
Jak to się ma do Zięby?
Erystyka at its best
Jeśli skuteczność książki jako metody rzucania palenia oceniać po jej popularności, tak samo można oceniać skuteczność leczenia
Zatem się nie zgadzamy
OT Warning !!
No nie, ale nie musimy się zawsze zgadzać, bo gdyby tak było ta dyskusja byłaby strasznie nudna
Muszę przyznać, że tu jestem trochę z @Martin_Fox. Mam ogromna awersje do książek „pomagających podejmować dobre decyzje w życiu”. Nie ma znaczenia, czy to o zdrowiu, finansach, produktywności, wellness, czy „wykorzystaj swój potencjał”.
Dla mnie takie poradniki do życia są mniej więcej na jednej półce z wiarą, wykładami motywacyjnymi, homeopatią i olejkami eterycznymi.
Może kiedyś przeczytam tę książkę, żeby wyrobić sobie o niej opinie, ale na razie podchodzę dość sceptycznie.
Ale dziękuję za rekomendacje. Jeśli ta próba się nie powiedzie, to może się skuszę. Tonący książki się chwyta
Mam podobnie. Jednak po tej książce moi przyjaciele (małżeństwo) rzucili jednocześnie po… jakichś 20 latach palenia. I też nie czytają innych tego typu książek. Ja nie czytałem, ale jakieś 2 lata temu przeszedłem na epapierosa i też sobie chwalę. Nie dosyć, że po zainwestowaniu w sprzęt równowartości tego, co wypalałem wcześniej przez 3-4 miesiące, wychodzi to śmiesznie tanio (sam sobie mieszam liquidy), to na dodatek nie tylko zmniejszyłem sobie zawartość nikotyny, to widzę, jak po prostu coraz mniej liquidu mi schodzi, aktualnie 135 ml wystarcza mi na miesiąc, gdy rok temu 155 ml z większą zawartością nikotyny “wypalałem” w 2 tygodnie. Przede wszystkim nie śmierdzi. Tylko próg wejścia w porządne epapierosy jest dosyć wysoki (dziesiątki rodzajów wszystkiego), gdyby nie znajomy, nie byłoby mi tak prosto (łatwo wydać kilkaset zł i rzucić to później w kąt, bez dopasowania liquidu, grzałki, mocy), dodatkowo jednak trzeba się przestawić na inne doznania. Ale nikotyna jest dostarczana i pozostaje zaspokojony odruch sięgnięcia po coś w przeciwieństwie do plastrów, przy rzucaniu analogów IMO te rzeczy są najważniejsze. Przeszedłem z paczki dziennie (na imprezach wychodziło więcej).
Mimo wszystko to wciąż “ułatwiacz” i wciąż palenie. Wszystko jest kwestią silnej woli. Są osoby, które po latach palenia paczki dziennie rzucają z dnia na dzień, bo podjęli taką decyzję, inne nie potrafią rzucić nawet po diagnozie choroby serca albo układu oddechowego.
Miesiąc bez.
Dziekuje, pozdrawiam.