Zostań mecenasem naszego podcastu. Już od 15 zł lub 3$ odblokuj dostęp do półodcinków After Dark dostępnych tylko dla Patronów. Kliknij tu (https://www.patreon.com/ywp) i wspieraj redakcję Yes Was.
Mam taki dość duży zgrzyt z rantem nt. tego, że kuce to 20% firmy, pozostałe 80% to managerowie, ale to kuce dostarczają 80% pracy. Zwłaszcza w przypadku firmy takiej jak Twitter, gdzie pewnie z 60-70% pracy to zarządzanie contentem.
I bardzo duży zgrzyt ze stwierdzeniem, że manager zarządzający kodującymi powinien znać podstawy kodowania.
Odnoszę wrażenie, że w Polsce ciągle istnieje przekonanie, że “manager” to tylko tytuł a nie zawód. Jak “junior”, “senior”. Manager to nie jest taki “senior-senior”.
Stwierdzenie, że manager musi się znać na tym co robią jego pracownicy jest, w ogromnej ilości przypadków, błędne.
Manager jest od zarządzania, nie od kodowania. Manager musi mieć umiejętności twarde i miękkie oraz wiedzę do zarządzania zasobami a nie do tego żeby wyszukiwać błędy w składni kodu.
I o ile owszem, mogą się zdarzyć przypadki, że managerem zostaje ktoś kto jest ekspertem/specjalistą z danej dziedziny to dobry manager może tak samo sprawnie pracować zarządzając zespołem programistów jak i zespołem dostawców w hurtowni mleka.
Dlatego też CEO firmy informatycznej dziś może być CEO firmy farmaceutycznej jutro.
I mam wrażenie, że takie podejście do manago to nie tylko w PL. Ludzie nie potrafią zrozumieć, że główną umiejętnością managera powinno być delegowanie zadań do odpowiednich osób (czyli przy okazji ocena, wybór itp.)
I na podobnym poziomie, ale to już ogólnoświatowo, drażni mnie wymienne stosowanie “manager” z “team leader”. Bo o ile jeszcze “people manager” i “team leader” mają cechy wspólne, to ogólny “manager” z “team leadem”, cytując Szekspira, Hamlet, Akt 5, Scena 1, wers 425: NIE.
zgadzam się w tym, że każdy ma swoją rolę i nie chodzi o to aby manager był alfą i omegą ale, żeby ogarniał. Ogarniał zespół a nie specjalizację zespołu.
Mam wrażenie, że za tym co powiedział Wojtek kryje się takie korporacyjne managowanie gdzie tak naprawdę to wartość firmy robi 20% ludzi a reszta to jest rozbudowana biurokracja. I wtedy jako skrót myślowy chodziło o to, że manager musi się znać na core roboty w firmie a nie po prostu być.
Tu dochodzimy jeszcze do jednej kwestii. Dobry manager to taka osoba, która jest szanowana przez zespół. I dlatego dobrze jak by się na robocie chodź trochę znał bo wtedy ma u ludzi szacunek i nie ma za plecami komentarzy, że menago “pierdoli trzy po trzy”.
A najlepsi managerowie to często ludzi, który się na tym naszym przykładowym kodowaniu nie znają ale i tak ogarniają zespół. Bo to znaczy, że potrafią słuchać, oddawać inicjatywę kiedy wiedzą, że jest poza ich kompetencją.
To nie jest do końca fair stwierdzenie. Bo skala wzrostu korporacji implikuje rozbudowę działów kadrowych z bardzo prostej przyczyny: im coś jest większe, tym więcej kontroli nad tym musisz mieć. Bo jak jebnie o glebę to będzie to dużo bardziej bolesne niż w przypadku firmy zatrudniającej 200 ludzi.
W firmie zatrudniającej 200 ludzi, jak ktoś testuje sobie skrypty na Active Directory na produkcji, to co najwyżej wyłączy 200 osób na pół dnia.
W korpo gdzie masz 150.000 ludzi, brak odpowiednich stopni kontroli i ludzi tym zarządzających, nie tylko możesz wyłączyć 150.000 dostępów na pół dnia, ale spowodować spadki na giełdzie, doprowadzić do personalnych bankructw itd.
A każdy kto pracował kiedyś w korpo szukającej oszczędności przez obcinanie etatów wie jak to się kończy
Zapytaj Magdy Gessler. Każdy właściciel restauracji musi umieć gotować.
Nie znam się (co mi daje najlepsze kwalifikacje, żeby się wypowiedzieć) ale chyba jeszcze wciąż krąży takie przeświadczenie, że pracownicy, zwłaszcza ci z dolnych szczebli to głównie przychodzą “żeby zarobić a się nie narobić” więc często zakłada się, że bez odpowiedniej kontroli będą się obijać. A jak manager się nie zna na ich robocie to go będą robić w wała
To tylko napisze o jednym z managerów w poprzedniej firmie.
Jedna z największych firm transportu miejskiego w Uk.
Oddział w całkiem dużym mieście.
Na managera został zatrudniony 25 letni chłopak w sumie świeżo po studiach.
W liście który wysłał do wszystkich, napisał że co prawda nie ma nawet prawa jazdy na samochód, ale cały okres studiów, przemieszczał się w tym mieście autobusami🤦
Młody, pełny zapału, przeczytał wiele mądrych książek. Wprowadził wiele „udoskonaleń” w naszej pracy.
Był managerem przez 4 miesiące. Te 4 miesiące wystarczyły by zwolniło się ponad 30 kierowców w tym ja.
te “udoskonalenia” to wlasnie najwieksza slabosc managera. Przyjdzie i od razu wszystko rozpierdziela bo pradopodobnie gora oczekuje aby zobaczyc jakies wyniki. “Jakies” jest tu slowem kluczowym, bo przeciez jak jest nowy manager to znaczy ze stary byl zly czyli jak nic nie zmienisz to jestes rownie zly. Szkoda ze taki manager nie poczeka chwile i nie pomysli.
Druga slabosc managerow wynika chyba z jakichs durnych szkolen na ktore sie ich ywysla. Mowia im tam ze czlowiek co robi swoja robote moze sie “zasiedziec” i traci wydajnosc wiec trzeba mu raz na jakis czas cos pozmieniac. Wystarczy zmiana nazwy departamentu czy biurko. Cos jak poprzestawianie regalow w markecie. Jakis ciul zmierzyl ze po takim poprzestawianiu jakies tam wskazniki rosna wiec nalezy przestawiac. Zapomnial zmierzyc wkurwienie pracownikow/klientow na bezproduktywne zmiany i tego na szkoleniu nie bylo.
Jeśli manager nie jest chujem, a managerem i ma pod sobą ludzi, którzy znają się na swojej pracy i którym można zaufać to nie widzę powodu żeby ktoś komuś miał wejsc na głowę.
Za to miałem tez okazje pracować z managerem chujem, który się znał na rzeczy i to mu wcale, ale to wcale mu nie pomogło.
Nie wiem skąd się bierze myślenie, ze manager ma być ekspertem w pracy swoich pracowników. Manager ma być ekspertem od zarządzania - jeśli nie jest, to wtedy wiedza techniczna się może przydać