Snowboard i narty

No to tak… nie mamy jeszcze tematu o desce (i nartach). To znaczy nie mieliśmy bo już mamy.
Zacznę go od prośby. POMOCY!!! Szczególnie @piotrek69 weź coś wymyśl. Okazało się, że nie mam gogli na deskę - to znaczy mamy stare Majesty (gówno z wielu względów) i nie da się ich używać bo są porysowane jak psycha sióstr godlewskich.
Potrzebuję więc na szybko czegoś na oczy. Nie mam czasu na zwyczajowy research bo w poniedziałek rano (gogle muszę mieć założone na gały).
Proszę o sugestie w trzech kategoriach:

  1. do 300zł,
  2. do 800zł,
  3. nie mające wad.

A poza tym… wrzucajcie dobre miejsca na sporty zimowe jakie znacie. Powolutku wracam do deski i poznam coś poza Laskową (tak tak… nikt nie zna), Szczyrkiem, Kasprowym, Korbielowem, Trentino i Saalbach. A… Białki proszę nie proponować. Nie lubimy się.

2 polubienia

Do 300 złotych raczej nie kupisz godnych polecenia nowych gogli i raczej przestrzegałbym przed kupowaniem gogli z amazona ani decathlona za <300 złotych. No nie i chuj, chyba że mamy ochotę usmażyć sobie oczy. I to nie jest przenośnia.
Możemy znaleźć jakieś niższe modele renomowanych marek z poprzednich sezonów albo posezonowe wyprzedaże, ale nic co nowe kosztuje <300 zlotych godne polecenia nie jest.
Za 800 zlotych już sie kupi sensowne markowe gogle, zwłaszcza na posezonowych wyprzedażach.

Polecane przeze mnie Marki to Anon i Oakley, nie chce sie wypowiadać na temat innych, bo od dawna nie korzystałem.
Nie wiem jak się tanie Dragony lub niższe modele Smitha sprawują, ale im nie ufam.

Ja używam Anonów M4 z kilku powodów:
A) kupuje tez kaski anona i dzięki temu mam idealnie dopasowane gogle i kask (kształt)
B) magnetyczne szybki - teraz robi to więcej producentów, ale jako pierwszy robil to Anon
C) magnetyczna maska na twarz. Anon ma od spodu gogli magnesy, które łącza się z idealnie wyprofilowanymi facemaskami z magnesami, co gwarantuje bardzo szybkie zakładanie i zdejmowanie + brak szczelin, przez które zimno wiało by nam na ryj
D) jakość. Anon naprawdę wiedza co robią i ufam im i jeśli chodzi o ochronę moich oczu i głowy.

Za moich czasów fajne freestylowe środowisko w Polsce zbierało się zawsze w Zieleńcu.

W Europie przede wszystkim Laax i Solden. Kitzbuhel tez jest spoko i znacznie tańszy.

We Włoszech fajny tez jest kompleks Predazzo i Cavalese, bo te miasteczka znajdują się po dwóch stronach jednej góry i można sobie wjeżdżać z jednej i zjeżdżać z drugiej i kiedyś było bardzo rozsądnie cenowo.

4 polubienia

Ale jeśli jesteśmy w tym temacie to ja nieskromnie powiem, ze jestem alfą i omega i chodząca encyklopedia desek, wiec jeśli ktoś potrzebuje jakiejś porady, to nie znajdzie drugiego takiego Polaka, co tak dobrze mu doradzi, jak ja. I wcale nie będę polecał najdroższych desek! Wiec gdyby ktoś potrzebował pomocy to polecam mnie użyć.

7 polubień

Nie, nie namówisz mnie do kupna nowej deski. Mój Ride Machete 2016 jest dalej ok.
Jest dalej ok.
Jest dalej ok.
JEST DALEJ OK!!! ROZUMIESZ???

Co kupić?
Robię all mountain / freeride, może być directional chociaż przywykłem do twin tipa, chciałbym coś lżejszego od maczety, flex ~5, może być flat może być camber.

1 polubienie

czy zdarza Ci się lodowiec, czy głównie nasz euro śnieg?

1 polubienie

To jest idealna deska na Twoje potrzeby.* Mogę wrzucić więcej, ale to spełnia Twoje wymagania w 100%, a Capita to miłość. Gdybys miał trochę więcej flexa w temacie flexa :smirk:, to miałbym kilka ciekawych propozycji w okolicach 6-7.

*jesli nie jeździsz dużo po lodzie. Jeśli jeździsz, to trzeba się uśmiechnąć do Mervina i magnetraction.

2 polubienia

Raczej nie lodowiec. Mój statystyczny rok:

  • 2x Laskowa,
  • 1x Szczyrk,
  • 1x Kasprowy,
  • 0,5x Chopok.

Włochy i Austria bardzo sporadycznie.

EDIT: mam 182cm i 86kg. Od zawsze używam 158cm i mi dobrze. Czy to dobrze?

EDIT2: Mam flexa na flexa. Capita mi pasuje w chuj i nie lubię mieć wyboru bo się męczę no ale chętnie zobaczę co masz mi jeszcze do zaproponowania.

Dzięki!

2 polubienia

To ja Cię nie będę uszczęśliwiał na siłę. W sensie uważam, ze to jest deska idealna dla Ciebie i nie ma sensu, żebym ci na sile wciskał inne do wyboru.

Poza tym Capita to wspaniała firma produkująca super sprzęt w swojej austriackiej, zasilanej woda fabryce, a nie jak większość producentów w Dubaju lub Chinach. I maja czcionkę nasa, dbają o swoich riderów i community i mają zajebiste grafiki. Czego chcieć więcej?

Gdybys chciał iść o krok wyżej, w trochę sztywniejsze i odrobine bardziej freeridowe klimaty, to Mercury urywa dupe. Moim zdaniem to jest jedna z najlepszych desek na rynku. Ale jest sztywniejsza od OL, wiec trzeba mieć to na uwadze.

W przypadku Outerspaca śmiało możesz sobie wybierać między 156 a 160 powiedzmy, w zależności od preferencji, jak dużo jeździsz między drzewami i czy więcej na trasie, czy poza. Ja preferuje zawsze najkrótsze możliwe dla mnie deski albo w ogóle volume shifted, ale to kwestia gustu.

Chciałbym tylko zwrócić uwagę na jedna rzecz: buty. Nie wiem kiedy je ostatni raz wymieniałeś, ale buty powinno się wymieniać najczęściej. Jeśli masz sześcioletnie i wyrobione, to przyjemność z nowej deski będzie bardzo meh, bo będziesz pan miał nowe zajebiste opony, ale luzy na kierownicy.

2 polubienia

Dziekuję Ci jak nie wiem co! Tak tak, Capitę znam bo używałem i szanuję jak konkubinę.
Jeśli chodzi o buty to te, które mam mają zaliczone koło 15 dni jazdy więc właściwie to jeszcze mają chwilę życia przed sobą.
Na zakupy idę po sezonie - i gogle i deska. Jakoś się już doturlam do końca. Gogle jakieś wygrzebałem w zakamarkach (anony tak swoją drogą) a maczeta popierdala jak nowa jak zrobiłem jej smarowanie.
A teraz… idę do łóżeczka ale odpalę sobie The Eternal Beauty of Snowboarding. Bo to film wspaniały.
Kto nie widział… niech ogląda:

1 polubienie

Przepraszam bardzo. Laskowa pchnie wakacjami, ma najlepsze lody włoskie i na nart całkiem spoko :stuck_out_tongue:

1 polubienie

2 polubienia

4 polubienia

Szczyrk. Warun 6/10. Pogoda 10/10.

2 polubienia

NIGDY w backcountry się nie jeździ samemu.
Gościu wygrał drugie życie na loterii.

7 polubień

Ja pierdolę!!!

1 polubienie

Studnie są na desce absolutnie zabójcze. Na nartach jeszcze czasem jest szansa jakoś się wypiąć i kombinować. Z deską to jest tragedia. Nie ma roku, żeby nie było gdzieś blisko mnie słychać, ze kolejna osoba się tak przekręciła.
Ale taki mega szacun dla tego narciarza, ze go wypatrzył i szybko zareagował. Pare minut dłużej i po chłopie. Jakie on w ogóle miał szczęście, ze obcy człowiek, który wiedział jak zareagować znalazł się dokładnie wtedy, kiedy był potrzebny. Masakra.

1 polubienie

Ale jak to działa? Sterta puszystego śniegu? Jedziesz, jedziesz i nagle chlup wsiakniety?
Masakra, niemożliwe jakie ziomek miał szczęście. Totalnie szczerze mówiąc, ja bym na 99% w takiej sytuacji goscia nie zauważył i pojechał dalej.

2 polubienia

Ja w odruchu Polaka bym stwierdził - O! Decha leży! Bierę! Ciężko ją wydostać? Trzeba odpiąć te buty co są przyczepione do niej i dzida! Po co mi buty? Używanych butów się nie bierze.

4 polubienia

ja ze śniegiem to umiem ciągnąć sanki, lepić śnieżki i bałwana. Kiedyś robiłem też aniołki.
Dla mnie czarna magia. Nie przyszłoby mi do głowy, że jak tak wpadniesz to nie jesteś w stanie się wydostać! Dobrze się tego dowiedzieć z filmiku na yt!

To się nazywa tree well i tak właśnie wyglada - jak studnia. W górach śniegu nie jest kilkadziesiąt centymetrów - jest parę metrów. Jak snieg spada normalnie sam na siebie na otwartej przestrzeni to sam się ubija, wiec jak jedziesz nawet dwa metry „nad ziemia”, to się nie zapadasz. Pod drzewami snieg jest inny. Jest bardzo suchy, drobny, lekki i „napowietrzny”, bo spada przez gałęzie. Jeśli tam wjedziesz to od razu lecisz w dół i dodatkowo sam sobą ten snieg ubijasz. A ze nikt nie jeździ pod drzewami, tylko tuż obok, to nie spadasz deska w dół tylko tracisz grunt od strony drzewa i lecisz na główkę.

wydaje mi się, ze ludzie niespędzający bardzo dużo czasu w górach nie doceniają mocy śniegu. Mnie lawina zgarnęła dwa (i pół) raza. Za drugim razem miałem już plecak wiec się nic nie stało, ale za pierwszym mnie kompletnie zasypało i gdyby kumple nie byli z kamera na dole koło mnie, to by mnie nie bylo. Śnieg jest koszmarnie ciężki. Ciężki do tego stopnia, ze jak się leży na płasko to tak uciska na klatkę piersiowa, ze nie można wziąć oddechu.
Jak wlecisz tak głowa (i rękami) w dół w tree well to kaplica. Masz jakieś dziesięć minut powietrza a potem bye bye. Narciarze rzadziej spadają bokiem a nawet jak spadną to mogą jakoś się z nart wyszarpać i kombinować. Od deski się nie odczepisz, a dodatkowo ona zazwyczaj zostaje właśnie na powierzchni, wiec nie ściągniesz jej w dół do siebie, żeby się wypiąć.

tree welle mogą tez nie mieć śniegu wcale lub prawie nie mieć ale efekt jest podobny, bo spadasz tak samo a spadając ściągasz snieg i - choć nie do takiego stopnia - sam się zasypujesz.

Nie znam statystyk ale wśród snowboarderow obstawiałbym, ze to jest najczęstszy powód śmiertelnych wypadków w gorach. Częstszy niż przywalenia głowa w coś, czy lawina.

Ten ziomek już tam pare minut był. Zostało mu tak na oko z 5, w porywach do 10 minut życia.

8 polubień