[Pomysł] Zasilanie serwera z paneli fotowoltaicznych

Tomasz z czystej ciekawości ile te baterie kosztują i przy jakiej instalacji? Jak przewidujesz czas zwrotu?

Akurat elektrownia jako akumulator za opłatą 20 procent to jest świetny deal. Zakup akumulatorów i ich utrzymanie, wymiana oraz strata na magazynowaniu na pewno będą kosztować więcej.

Dokładnie o tym samym pomyślałem. Lepiej ogarnąć dobry falownik i o bateriach pomyśleć jak rzeczywiście będzie taka konieczność. Miałem jednego klienta, który na magazyn energii dostał wycenę ponad 30 tys do instalacji około 5 kW więc trochę słabo, że baterie tyle kosztują a gwarancja raczej nie na 25 lat jak przy instalacji.

U mnie akurat nie sam koszt czy te sławne i moim zdaniem głupie pytanie: “a kiedy to się zwróci?” nie było najważniejsze.

Wiem, że przy panelach bycie 100% green to mit i tak samo wiem, że puki co deal z “trzymaniem” prądu w sieci jest spoko.

Wątpię też aby w mojej okolicy nagle wszyscy zapodali sobie panele, chociaż taki mam cel. :sunglasses: Tak więc o przeciążenia czy skoki napięcia też się nie martwię.

Jak Cię stać na all the way green bez względu na koszty to super. Ale z doświadczenia wiem, że za cały okres mojej pracy klienci, którzy to wskazywali przy powodach swojej decyzji… No w skrócie palców jednej ręki jest stanowczo za dużo żeby ich policzyć.

Opusty są ok moim zdaniem, a baterie i tak kiedyś będą musiały się pojawić bo rozwiązania offgrid uchronią nas przed konsekwencjami posługiwania się niewydolną siecią przesyłową. Ale tu już tak wiele zależy od rządu i polityki energetycznej, że lepiej nie prorokować.

Nie chodzi w sumie o to aby być jakoś do przesady zielony. Chociaż wywalając kopciucha zrobiłem chyba więcej w tym kierunku niż 95% “jednorodzinnego” społeczeństwa. :wink:

Modernizuje stary dom więc pojęcia “czy to się opłaca” lub “kiedy to się zwróci?” są mi obce. :slightly_smiling_face:

1 polubienie

Nie wspomniałem, że chodziło mi o układ, który za dnia lądował by baterie/akumulatory które pomocą przetwornicy zasilały by serwer.
Jeśli baterie były by bliskie wyczerpaniu wtedy zasilanie przyłączało by się na prąd z sieci.

To nie ma sensu z wielu względów. A przede wszystkim z jednego: wszystko musiałoby być sporo przewymiarowane żeby zapewnić sensowny poziom uzysku albo tak jak napisałeś w niektórych momentach być zasilane z sieci.

Krótka lista problemów:

  1. Instalacja produkuje prąd w małych ilościach w okresie od października do marca i w dużych od marca do października.

    To znaczy że jeśli masz wirtualny magazyn w elektrowni (Tauron, PGE, Innogy, Enea, itd) który przechowuje Ci prąd przez rok od wystawienia faktury rozliczeniowej, to jedyne co musisz kompensować w okresach niedoboru to 20% prowizji za przechowywanie. Jeśli chciałbyś robić to bateriami to trzeba zwymiarować instalację tak żeby w zimie produkowała wystarczająco dużo, a w konsekwencji latem o dużo za dużo i ten prąd będzie przepadał.
  2. Trzeba by tak dobrać pojemność baterii żeby zabezpieczyć się nie tylko przed wahaniami produkcji pomiędzy jednym a drugim dniem ale też np kilkoma dniami z marną produkcją pod rząd. Patrz obrazek na żywca z instalacji jednego z klientów. Co oznacza że baterie też musiałyby być spore.
  3. Powyższe problemy można ominąć pobierając część prądu z sieci a część z PV. Ale tu trzeba by mieć niezły pomysł na to jak rozdzielić te systemy. Po pierwsze tak by PV nie oddawało przypadkiem prądu do sieci bo jeśli jakimś cudem przy niskim zużyciu w domu oddasz choć trochę prądu do sieci to dzieje się kilka rzeczy. Po 1 narażasz osoby, które być może pracują na sieci elektrycznej i są przekonane, że odłączyły zasilanie. Po 2 jeśli masz nowy licznik to powinien to wykryć i masz najazd z energetyki plus kary. Po 3 jeśli masz stary licznik to zacznie się kręcić do tyłu czyli tym samym kradniesz prąd. Ale zemsta elektronów i tak może być druzgocąca bo np licznik się popsuje i później do przodu będzie się kręcił 3 razy szybciej.
  4. Ładowanie baterii będzie się odbywało z różną sprawnością co nie koniecznie będzie dla nich zdrowe.
  5. Instalacja wymagałaby jakiegoś inteligentnego i zautomatyzowanego stycznika który w momencie niedomagania baterii przełączy ją na prąd z sieci jednocześnie nie powodując przerwy w zasilaniu (dodatkowa bateria na podtrzymanie przy przełączeniu? Sam w zasadzie nie wiem jak to zrobić)

Ogólnie jest jeszcze kilka innych problemów jak np fakt, że nie wszystkie falowniki / inwertery ( tu pewnie mikroinwertery) mogą pracować z bateriami. Plus sam fakt że duża produkcja w lecie może podwyższać znacząco napięcie na danej fazie też wymagałoby to przynajmniej kontroli.

Finalnie uważam, tak jak pisałem powyżej, że najlepiej poczekać na ustawę, która pozwoli zostać właścicielom mieszkań w blokach czy domów bez możliwości technicznych na PV na zakup udziałów w instalacjach niepowiązanych z ich nieruchomościami i tym samym zostać prosumentem i rozliczać się tym samym systemem co inni. Wtedy można będzie zjechać cały rachunek za prąd za wyjątkiem opłat przesyłowych.

4 polubienia

Ciekawie opisałeś problem, nie sądziłem że w instalacjach tego typu jest tyle zagadnień. Wydaje się, że “kupię panele i będzie gites” starczy.

Za to lubię to forum - zawsze znajdzie się ktoś kto wie coś więcej w temacie. Cieszę się, że mogłem oddać cegiełkę w zamian za wiele innych na których sam skorzystałem :slight_smile:

Jak choćby tu - Noże do kuchni - nie wiem jakim cudem żyłem tyle lat nie wiedząc co to jest za magia ten pikutek ale już wiem i to właśnie dzięki forum.

4 polubienia

Instalacja, która niweluje większość rzeczy, które wymieniłeś potrafi kosztować tyle co połowa fajnego domu za miastem. Pójście balls deep w PV nie jest dla osób, które oczekują zwrotu w dwa lata… :wink:

Zwrot w dwa lata to jakaś mrzonka jeśli nie masz dotacji gminnej na poziomie 80%. :wink:

Osobiście nie ufałbym nikomu kto obiecuje cokolwiek poniżej 5 lat i to z uwzględnieniem dotacji z Mojego Prądu i ulgi termomodernizacyjnej. Bez tego zwrot to przeciętnie 8 lat. Nadal pozostawia to dobre kilkanaście na zarabianie ale jednak zdecydowanie nie jest to magiczne rozwiązanie.

Da się bez ogrzewania pompą ciepła wyjść na 0 wcześniej niż w 10 lat?

Uwierz lub nie ale pompa w moim przypadku wyszłaby całkiem słabo, ale to tylko mój case. Więc nawet nie biorę jej pod uwagę.

Nikt nie da Ci dobrej odpowiedzi na ładne oczy. :wink:

Napisz chociaż Twoje roczne zużycie za 2019.

Tak ale z dobrze dobraną instalacją. No i naturalnie zależy to też od tego jaka cena tej instalacji bo rozbieżności na rynku też są duże. Jak chcesz mogę Ci to przeliczyć.

To prawda, ogrzewanie elektryczne nie zawsze jest rozsądną opcją. Przy czym pompa ciepła najbardziej wydajna opcja.

Myślałem o pompie ale z różnych przyczyn muszę zostać przy grzejnikach, a nie chce bawić się w pompę i wysoki parametr.

Ale chcę jako dodatkową opcję zamontować akumulator ciepła i podczerwień, kolejne dwa chyba mega nie popularne ogrzewania elektryczne. :wink:

Nie jest łatwo jak postanowi się żyć bez kopciucha.

Promienniki podczerwieni jakieś 30% lepiej niż grzejniki elektryczne. Akumulator ciepła to jeszcze nic nie słyszałem szczególnego o tym więc się nie wypowiem. Klienci często jeszcze myślą o piecu elektrodowym tak z ciekawszych pomysłów.

Grzejniki mam tradycyjne*, mam ciepło z miasta. Nie jest to najtańsza opcja ale chyba najwygodniejsza, obecnie jestem przed wymianą instalacji, nawet wodę w grzejnikach mam prosto z ciepłowni, nie bawiłem się w żadne wymienniki. Instalacje PV planuje trochę przewymiarowac właśnie że względu na inne opcje jak folie na podczerwień. Muszę też zbadać temat tego pieca elektrodowego. :wink:

12 posts were merged into an existing topic: Stary dom i remont - mój drogi pamiętniczku :smiley: