To mnie nie dziwi, zbyt centralny. To też nie dziwi xD
Ale dla mnie to jest z dupy test. Przeciwieństwem totalitaryzmu jest brak totalitaryzmu, a nie anarchia
PS: @Tadek fajnie Ci się obrazki ładują w przeglądarce xD
Everybody socjalgangsta, aż przyjdzie rząd, który dojebie 60% dochodowego xD
Jeśli będę miał dzięki temu dobre usługi publiczne to nie widzę problemu.
W Polsce??
ostatnio usłyszałem że jestem idealistą, więc tak, w Polsce
“Szewc bez butów chodzi”. Tak się ładują przez proxy service którym zarządzam
Akurat dzisiaj siedzę w biurze.
Wielu jest takich idealistów do momentu, w którym zaczynaja się zbliżać do proponowanej linii demarkacyjnej
W sensie ja w 100% wierze, ze to nie Ty. Ale większość to jedna ta wspomniana grupa
Łatwo jest się domagać wysokich podatków, kiedy wychodzimy z założenia, ze nas ominą.
Ja byłem za to zwolennikiem niskich podatków, gdy nie miałem żadnych zarobków, ale w międzyczasie przestałem słuchać korwinowców, skończyłem 18 lat, poznałem trochę świat i ludzi.
Płacenie podatków na obecnym poziomie nie sprawia mi bólu, a nawet mam całkiem sporo mentalnego zapasu na trzeci próg w stylu 60% powyżej jakiejś sensownej kwoty (tak, progresji podatkowej też nie rozumiałem w liceum).
Ja mogę spokojnie zapłacić 60% powyżej pół melona rocznie. Tyle, że to jest moje abstrakcyjne rozumowanie bo jestem na etacie i mnie w sumie jebie ile podatków płacę. Może i być 90% byleby kasa na rękę się zgadzała i pozwalała na zakup tylu DKT na ile przyjdzie mi ochota.
Zdaję sobie sprawę ze w normalnym systemie bym płacił dużo wyższe podatki.
Tylko wiem ze wtedy:
- bym nie czekał tygodniami na wizytę u specjalisty
- nie martwił się w przyszłości o edukację dzieci
- prawdopodobnie widział więcej inwestycji w mieście
- może jakieś mieszkania komunalne
Jestem zdania, ze nasze niskie podatki pozniej oddajemy w prywatnej służbie zdrowia, ratach za mieszkania które są normalnym towarem bez żadnej konkurencji dla developerow, albo oddaje to w paliwie bo w tym kraju dłuższa podróż bez samochodu poza duże ośrodki to droga przez mękę. I wiem jak działa progresja
Ja i tak wspieram (bo głosować tu jeszcze nie mogę) partie lewicowe i życzę im sukcesu.
Natomiast wcale nie chce, żeby przywalali (za, w moim rozumowaniu) wielkie podatki. Po prostu inne rzeczy są dla mnie ważniejsze. Z dwojga złego wole podatek, niż alternatywę. Ale proszę mnie tu od korwinistow raczej nie wyzywać xD
Ja nie z tych, co to by chcieli taki sam próg dla Muska, co pani, która zamiata w Freemont albo najlepiej wcale.
Ja po prostu chciałbym zdroworozsądkowo (do 40, w skrajnym przypadkach - znacznie więcej, niz tadkowe pol miliona, nawet euro - do 49%).
Znaczy tak naprawdę to uważam, ze 30 to powinno być maks maksów. I nawet myśle, ze to by wystarczyło, gdyby utrudnić dymanie systemu i takie życie w kredycie miliarderów i korpo. Ale tak to się pewnie nie da, wiec mogę te 10% dorzucić, choć nie bez bólu serca.
No. Najbogatsi i tak pewnie nigdy się do tego nie zbliżają, od tego są specjaliści od optymalizacji podatkowej.
Najbogatsi to mają bardzo prostu schemat działania, tak jak napisałem: życie w kredycie.
Mozesz mieć miliardy w akcjach tesli/amazona i placisz 0 podatku, dopóki ich nie sprzedasz.
A jak masz tyle akcji to używasz ich jako zabezpieczenia kredytów i kart. A potem bierzesz kolejny kredyt, którym spłacasz poprzednie zadłużenia i tak w kółko aż do śmierci. Banki to nawet dają praktycznie nieoprocentowane, bo wiedza, ze się nachapią na koniec.
Skrajne centrum
Świat się kończy - chyba pierwszy raz w życiu mogę się zgodzić z tym panem:
zepsuty zegar też dwa razy na dobę wskazuje dobrą godzinę…