Odchudzanie

Wąsy, jest dramatycznie… Waga pokazuje już prawie 100 kg😳 Macie jakieś rady dotyczące odchudzania? Lecieć od razu do dietetyka czy kombinować we własnym zakresie?

1 polubienie

liczysz kalorie i jedziesz na deficycie + zmiana sposobu odżywiania + ruch. jak jesteś zdrowy to wystarczy.

6 polubień

To jest właśnie taka dobra teoria, natomiast z mojej praktyki - idź do dietetyka. Zrób to od a do z, podziękujesz sobie. Ja też powinienem wrócić (albo po prostu wrócić do tamtego trybu życia), ale naprawdę - najlepsza zmiana to pójść. Trzymasz się potem tego, bo inaczej palisz pieniądze:)

4 polubienia

ok to jest argumnet :slight_smile:

Komplet badań.
Od tego zacznij.
A później, w zależności od wyników to abo lekarz albo żryj mniej jak wyjdzie że jesteś zdrowy tylko leniwa świnia.

3 polubienia

To co wyżej plus:

  • mniej żreć;
  • ale żreć więcej zielonego;
  • ograniczyć węgle;
  • jeść w stałych porach;
  • regularnie pić.

Plus oczywiście nie podjadać, nie wpieprzać słodyczy, odstawić alko.

2 polubienia

Jak chcesz szybko, ale smutno, to keto. Za pół roku będziesz ważyć 80.

Ale najlepiej wypracuj sobie mądrze deficyt kaloryczny robiąc cardio* - polecam 20-25%. Będziesz sensownie chudł, ale nie głodował.
Jeśli będziesz ćwiczył i robił cardio to zapomnij o bzdurach z ograniczaniem węglowodanów. Nie musisz. Ograniczaj opychanie się głupimi węglami, jak pieczywo, czy makaron, ale w sumie to nic poza tym. 2g protein na kg ciała, 25-30% kcal z tłuszczy, a reszta to węglowodany. Bez nich cardio to będzie męczarnia.

*Przy Twojej masie godzinny spacer to będzie prawie 500 kcal, a truchcikiem to pewnie z pół godziny, wiec to nic strasznego.

2 polubienia

Dokładnie do miałem na myśli.

1 polubienie

I nie zgadzam się z opinia na temat dietetyka. Jeśli masz nadwagę bo za przeproszeniem siedzisz na dupie i za dużo żresz, a nie wynikajaca z jakiejś choroby albo nietypowości organizmu, to dietetyk nie jest Ci niezbędny.
Dla mnie to w 90% wymówka dla otyłych nie chcących się odchudzać „jak tylko pójdę to dietetyka, to zacznę się odchudzać”. A potem nigdy nie idą i tyle. Dietetyk to te ekstra 5% sukcesu, tak jak odżywki. Ale jak masz mózg, to to 95 Ci w pełni wystarczy.

4 polubienia

Co osoba to inne polecenie :stuck_out_tongue_winking_eye: Z mojej strony mogę Ci polecić trenera personalnego, który robi też diety. Masz wtedy dwa w jednym.

1 polubienie

Dzięki za rady, myśle, że zacznę od dokładnego przeglądu stanu zdrowia i postaram się ograniczyć żarcie.

Autoironicznie:

2 polubienia

Dietetyk jest po to żeby dobrych nawyków żywieniowych wyuczył i jest dodatkową osobą z batem, imo pomaga, ale każdemu jego porno

To jak u Ciebie z tymi dobrymi nawykami żywieniowymi? :wink:

4 polubienia

No tak w pandemii sobie nie poradziłem najlepiej, ale do pandemii było dobrze!

Czyli nie takie nawyki jednak :wink:

5 polubień

Point taken

1 polubienie

Mój point jest taki, ze można o tym równie dobrze poczytać, skoro wizyta u dietetyka jak widać nie przynosi spektakularnych rezultatów, kiedy ktoś zwyczajnie nie chce i - sorry - obarcza wina pandemie. No offense, ale ja to odbieram jako wymówkę, a nie powód.

Moim zdaniem wrzucanie ludzi w wydawanie pieniędzy na samym początku jest kiepskim pomysłem, kiedy to naprawdę - u zdrowych ludzi - nie jest rocket science.

3 polubienia

fuck yeah:)

ja w trakcie pandemi zlazłem z 78 do 72 wiec można, wystarczy chciec:)

1 polubienie

Pandemia pod tym względem moim zdaniem była super, bo argument „mam za mało czasu, żeby ćwiczyć” odpadał przez ostatnie dwa lata. A bieganie po parku i lesie to już z półtora roku jest chyba w Polsce legalne :wink:

Dietetyk.
Ja ze 106 zszedłem do 85. Po 5 latach od “terapii” jestem gdzieś pomiędzy 84 a 88 więc nie ma dramatu. Sam nie potrafiłem się zmobilizować więc wizyta u kogoś kto zadbał o moje jedzenie i nawyki bardzo mi pomogła.