To się nadaje do gorzkich żali, ale od jakiegoś tygodnia staram się znaleźć komuś bliskiemu kogo wziąłem „pod opiekę” dietę pudełkowa w trójmiejscie.
W dużym skrócie jestem nie tyle załamany i zrezygnowany, co wkurwiony i naprawdę chce mi się rzygac jak patrzę na to, jaki to jest scam dla frajerów. A właściwie to gorzej. Nie dla frajerów tylko dla osób chcących stać się zdrowszymi, które nie wiedza jak.
Nie znalazłem jeszcze firmy, która w diecie „dla sportowców” albo „wysokobiałkowych” nie leci w .
Albo poziom protein w takiej diecie jest żenująco niski (20% xD) albo firma w ogóle nie podaje makrosów, a na pytanie to ile jest odpowiedz brzmi „to zależy od dnia”. No zaraz jebne. Naprawdę pies ich wszystkich wiecie co. Biorą niemałą kasę od ludzi, którzy chcą zmienić swoje życie, a napychają ich kurwa batatami i ciecierzyca, ale wszystko jest spoko, bo się dopinają kalorie.
Tylko ze osoba ćwicząca będzie musiała sto gramów białka sobie wypijać aka chodzić w opór głodna (bo wybrana dieta będzie musiała byc o prawie 500kcal niższa od pożądanych dziennych Cal), bo przecież nie po to się zamawia piec posiłków dziennie, żeby sobie jeszcze kurwa kurczaka gotować. No przepraszam, ale naprawdę chciałbym dać tym wszystkich ekspertom po pyskach. I miałbym pewność, ze nie oddadzą, bo jeśli sami wpierdzielają te swoje pudełka, to zabrakłoby im siły.
A najbardziej to podoba mi się jak te firmy maja w nazwie coś co sugeruje, ze to diety dla osób regularnie podnoszących ciężary, uprawiających sporty walki albo coś podobnego. CHUJA TAM.
Wierze w to, ze są jakieś firmy które rzetelnie podchodzą do sprawy, ale moje cyniczne założenie jest takie, ze 99% wyznaje zasadę „źródła protein są droższe od pozostałych makrosow, wiec jebac. Dopchajmy to węglami, byleby nam się kalorie zgadzały.”
Ha tfu na takie firmy. Naprawde ha tfu.