Będąc przygotowanym na parodniowy urlop ze względu na listopadową premierę CP2077 musiałem jakoś pokłady chęci grania urzeczywistnić. Na początku pandemii uchwyciłem AC: Odyssey w dobrej cenie, które wciągnęło mnie na jakieś 140h. Stwierdziłem, że zaryzykuję i wziąłem w ciemno na premierę Valhallę.
Strzał w dziesiątkę, 11 listopada świętowałem grając 12h z przerwami na jedzenie. Mam za sobą ok. 50h i paroma przemyśleniami się mogę podzielić.
dobrze oddany klimat, acz do serialowych Vikings mu brakuje
parę mechanik z wcześniejszych gier wróciło
wciąga, żeby jeszcze jeden artefakt zdobyć, jeszcze jedną tajemnicę odkryć
to reskin Origins/Odyssey, co dla mnie jest plusem - bo tego oczekiwałem…
… z drugiej strony to jest naprawdę prawie taka sama gra
walka wydaje się być bardziej toporna, pun intended, i to na tyle, że zmniejszyłem do minimum poziom trudności
główna fabuła niby jest, ale wszystko co się dzieje nie ma właściwie żadnego wpływu na grę czy inne wątki; zdrady i śmierci postaci po mnie spływają, tak samo jak po bohaterach gry
zabugowana (przynajmniej na PS4) w taki sam sposób jak wszystkie gry z serii
Jestem po pierwszej godzinie. Frustruje mnie trochę ta walka, rozważam przejście na easy z normalnego, bo dwie śmierci w pierwszym starciu mnie lekko irytują. Poza tym naprawdę szybko mnie wytropili w pierwszym obozie. Graficznie przyjemnie. Klimaty Wikingów to nie jest dla mnie jakieś superhiper ekscytująca sprawa, ale jest w porządku.
Też miałem taki plan, ale moja druga połówka się dorwała do gry zanim skończyłem pracę i już zaczęła. Kompletnie nie podoba mi się angielki dubbing bohaterki i wybrałem mniejsze zło - męski też szału nie robi.
Ale przynajmniej biegam łysym Ragnarem
To ja grałem od początku na trudnym, i już po tym jak wyruszyłem do Anglii przestawiłem na najwyższy poziom trudności. Gra ma być wyzwaniem a nie ciśnieciem jak wesoły Janek przez pola kładąc każdego na liścia.
Nie wszystko co „średniowieczne” i z „trzeciej osoby” musi być z wiedźmina.
Mało gier wychodzi z tego okresu wiec i porównania są, rozumiem ale „przeniesienie Wieśka do świata wikingów?” To chyba za dużo powiedziane. Branża ma to do siebie ze wiele elementów zawsze będzie podobnych.
Mam od premiery. Gram i klimat mi sie podoba. Moje pierwsze zetkniecie z AC bylo to Oddysey. Wiec tak szczerze mowiac nie mam zadnych sentymentow z cyklu “panie a za czasow dawnego AC to bylo” Oddysey mi sie podobalo. Oczywiscie gra doskonala nie byla, ale wciagala. Valhalla wciaga mnie jeszcze bardziej, bo chyba klimat wikingow mi bardziej odpowiada. Zmiany w walce sa, ale moim zdaniem odzwierciedlaja “styl” wikingow. Topor bojowy i rabac. Jako ze mieszkam w UK, to bieganie po Oxenford (czy jak to tam napisali) i innych krainach jest smieszne. Nie ma sie to nijak z rzeczywistoscia, ale jest fajne.
Generalnie nie oczekiwalem arcydziela ale czegos co bedzie po prostu fajne i grywalne. I to otrzymalem.
Oczywiscie wiem ze kazdy ma swoj wlasny gust i zdanie. Wiec innym gra moze calkowicie nie lezec.
Robię wszystko na mapie co jestem w stanie znaleźć, mam kilka tajemnic (czy jakkolwiek jest przetłumaczone na polski Mysteries), których nie zrobiłem.
Dla mnie nadal walka jest ciężka w ogarnięciu, nie potrafię kompletnie sparować na czas, mam też wrażenie, że co druga próba bloku nic nie daje. Żeby się nie męczyć zmniejszyłem poziom trudności, bo gram nie po to, żeby mieć wyzwanie w walce. Dla mnie to bardziej taki czilałciku jest.
A podwójne tarcze wyglądają super, ale jakoś mi nie podeszły. Teraz mam topór w głównej i kiścień w drugiej. Topór jednoręczny, bo ten duży jest dla mnie zdecydowanie za wolny.