Altered Carbon

musi poczekać do wieczora albo do jutra. Próbuję skończyć “Truth be told” :slight_smile:

1 polubienie

Obejrzałem i mam niedosyt…

2 polubienia

Mam to samo, tak jak by to miał być pierwszy odcinek serii.

Co prawda nie przepadam za taką animacją postaci, a koniec trochę przydługawy. Ale Generalnie na plus, nawet za początkową muzyczną inspirację Ghost in the Shell

1 polubienie

Fajna animacja, podobało mi się. Ale przyznam, że nie do końca rozumiem całą fabułę. To po co była cała ta szopka z tatuażem? Czy było w tym coś więcej poza teatralnością? Bo rozumiem o co chodziło z pomysłem na sukcesję itd. Ale nie rozumiem technologii tatuażu. W pierwszym momencie myślałem, że chodzi o to, że podczas ceremonii dzięki tatuażowi przenoszą świadomość i niszczą stare ciało zamiast tylko zniszczyć i to jest cały twist. Ale potem się okazało, że do tego jest zwykła maszyna.

1 polubienie

Ja to zrozumiałem tak, że oni mają taką tradycję. Chodzi o to aby w świecie gdzie na porządku dziennym jest nieśmiertelność wódz umierał śmiercią prawdziwą i aby dowodzenie przejmowała nowa krew. Ze wszystkimi tego rozwiązania plusami i minusami.
Sposobem na prawdziwą śmierć było właśnie odpowiednie tatuowanie, które po zakończonym procesie gwarantowało taką śmierć.
I tak - chyba chodzi o teatralność, tradycje.
Trzeba jeszcze pamiętać, że ludzie zamożni mieli swoje kopie zapasowe nawet na wypadek zniszczenia stosu. Dlatego może ten tatuaż był “bardziej skuteczny”.

1 polubienie

Właśnie o to chodziło, o szopkę dla gawiedzi. Spalenie stosu i starego szefa i przejęcie władzy przez nowego szefa. Podczas, gdy stary szef potajemnie już siebie przeniósł do nowego ciała w tej maszynie.

1 polubienie

Ok, dzięki za odpowiedzi. No to jestem trochę zawiedziony. Przerost formy nad treścią moim zdaniem. :stuck_out_tongue:

chodziło o to, że tatuaż zapewniający śmiertelność miał mobilizować do większego posłuszeństwa szefowi

ja jestem trochę zawiedziony, bo

po świetnej książce i bardzo dobrym serialu (mówię o pierwszym sezonie), ta animacja fabularnie jest tylko kolejnym rebootem… ani z książką, ani z serialem się nie pokrywa, a jedynie bierze wątki i pisze je na nowo…
Jest Kovacs w nowej powłoce, jest kobiecy charakter, który najpierw jest wrogiem, a potem się przyłącza, jest jakaś tajemnicza osoba, którą trzeba chronić, jest siostra, która nie wiadomo skąd się bierze i na początku nie wiadomo, że jest siostrą…

kurde

a podobno nowa trylogia gwiezdnych wojen to kalka

ale poza tymi mankamentami, to przyjemnie mi się oglądało, bo lubię ten typ animacji, niezłe były sceny walki, dobry dubbing (oryginalny japoński)… ale jakiś taki niedosyt pozostał…