Otwieram wątek na problemy z paskami ludowymi od Yeelight. Sam długo żadnych nie miałem, a jak się zaczęły to znalazłem sporo wątków na rożnych forach, gdzie nikt ostatecznie nie potrafił rozwiązać problemu. A że u nas dużo kumatych to może sobie wzajemnie trochę pomożemy.
Moja historia zaczyna się od tego, że postanowiłem przedłużyć sobie listwę idącą wokół biurka tak, żeby mieć kolejny fragment listwy na tyle monitora. Zadanie o tyle trudne, że nie chciałem robić świecącej „nogi” na której stoi monitor, wiec potrzebowałem przedłużki bez LEDów.
Oczywiście Yeelight takiej nie zrobił, wiec trzeba radzić sobie samemu. Na Allegro znalazłem czterożyłowy kabel dedykowany połączeniom LEDów oraz klipsy które pozwalają wszystko połączyć bez lutowania. Niestety te okazały się mieć za szeroki rozstaw pinów (Yeelight oczywiście zrobił swoje cztery piny po swojemu, żeby nie pasowały do innych chińskich LEDów wymuszając kupowanie ich extention corda).
Ale kto jak nie ja. Pomęczyłem się trochę z pinami z Allegro (kosztowały kilka zł, a to prosta konstrukcja na zasadzie klocków lego) i ustawiłem je tak żeby pasowały do gniazda Yeelighta.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że źle oznaczyłem strony, i po podłączeniu lampki na chwile zgasły i… od tego czasu świecą się na czerwono gdy Yeelight jest wyłączony (lub ma mniej niż 50% jasności). Wszystko pozostałe działa.
No to tak bardzo jak chciałem uniknąć lutowania od samego początku, tak wziąłem się za przelutowywanie przewodów odpowiadających za kolory (założyłem że tam coś się spaliło, ale żaden ze mnie elektryk) w pilocie. Niestety po przelutowaniu zarówno RGB jak i plusa, minusa i uziemienia kompletnie nic się nie zmieniło. Musiało pójść zwarcie na stałe gdzieś w środku sterownika/pilota.
Niech moj fuckup będzie dla Was nauczką. Kolejność kabelków jest ultra ważna.
PS
Gdybyście próbowali otworzyć pilota to on jest po części „na wcisk” (zatrzaski) a po części chyba zgrzany. Musiałem go rozciąć, żeby dostać się do środka.