Mordeczki, myślę że mamy na tyle zróżnicowaną społeczność Wąsaczy, że wielu z Was kiedyś natknęło się, lub natknie na organizowanie tego specjalnego dnia. Ja jestem aktualnie na etapie planowania i uznałam, że YOLO, może chcielibyście się podzielić swoimi życiowymi mądrościami w tej kwestii, wspominkami, fajnymi bajerami, może jakimiś wątpliwościami czy błędami, na których możecie nauczyć świeżaków. Wszystko co w weselnym klimacie raczej tu przejdzie.
Ja jestem niedługo po, i to co mogę Ci przekazać z mojego punktu widzenia:
- Lepiej mniej ludzi niż więcej. Ze względu na koronawirusa, na obiad po ślubie zaprosiliśmy tylko rodziców, rodzeństwo i dziadków (miało być wesele na 130 osób). Do kościoła mógł (bądź nie) przyjść każdy. To ostatnie pokazało nam, komu zależy tylko na imprezie, a komu na tym żeby być tam z nami. Gdyby czasy były normalne, to dzisiaj zrobiłbym wesele tylko dla najbliższych (+ znajomi), bo dalsza rodzina i tak w większości ma Cię gdzieś
- Zwróć uwagę w umowach z wykonawcami na to co dzieje się w przypadku gdy nie mogą zrealizować umowy. Warto zaznaczyć, że zamiast wskazywać zastępstwa, może być też zwrot wpłaconych pieniędzy. Dodatkowo, pamiętaj o zapisie o tzw. “sile wyższej”, i zwrocie zaliczek jeżeli takowa wystąpi. My przez fakt, iż nie mieliśmy tego zapisanego straciliśmy jedną zaliczkę.
- Kup sobie jakiś “Notatnik Panny Młodej”. Było tam dużo informacji, o których my wcześniej nawet nie pomyśleliśmy
- Pamiętaj o ludziach niemobilnych. Jeżeli ślub i wesele będą w dwóch miejscach, warto dla nich zorganizować jakiś transport
- Kwiaty są mega drogie - nawet się nie spodziewałem, że może to kosztować aż tyle.
Jak coś mi się jeszcze przypomni, to będę dawał znać
Ciężko coś doradzić bo każdy ma inną wizję, marzenie lub zachcianki na ten dzień/uroczystość, do tego dochodzi teraz sprawa wirusa obecnie, może powiedz jak to ma wyglądać u Ciebie ślub kościelny + cywilny, limuzyny, wesele na 200 osób, oczepiny, 3 dni poprawin? czy może kameralnie i w mniejszym gronie.
Ja swój zorganizowałem w jakieś 3-5 miesięcy i większość zrobiliśmy sami, koszta były minimalne a zaproszonych było 60 osób (2 lata temu), ale nie każdemu taka opcja musi pasować
Nie pisałam o swoich planach głównie dlatego, że chciałabym żeby ten wątek był dość uniwersalny, fajnie poczytać o różnych opcjach. My planujemy wesele na maks. 50 osób, z poprawinami w formie śniadania/brunchu, nie szalejemy xD
Ja mam w sobotę, w sumie mamy 60 osób, cywilny na miejscu, gra zespół folkowy i DJ. Ogólnie to jest worek bez dna, zależy co chcesz, równie dobrze można przepieprzyc 150k na 50 osób jak 100k na 200 osób. I ważna rzecz. To się nie zwraca.
Wszyscy moi znajomi po ślubie powtarzają w kółko jedną rzecz: zatrudnijcie wedding plannera, żeby ślub był imprezą, a nie listą obowiązków.
Ja z moją też się będziemy chajtać pod koniec roku, ale robimy to ze względów wizowo-przeprowadzkowo-pragmatycznych, bo żadne z nas nie czuje takiej potrzeby.
Dlatego organizujemy ślub w plenerze na dosłownie 13 osób i już teraz widzimy, ze najlepiej będzie kogoś zatrudnić, żeby skoordynować wszystkim loty, wolne terminy, pokoje, etc.
A skoro już tyle zamieszania jest przy samym ślubie, bez wielkiej imprezy i w tak małym gronie, to aż boje się myśleć, jaki kocioł musi być z bardziej typowym eventem na parędziesiąt osób.
Wzięliśmy kameralny ślub w Rzymie, bo tak chcieliśmy.
Jestem właśnie świeżo po 1-szej rocznicy.
Mały, zabytkowy kościół, polskojęzyczny ksiądz. 11 osób, czyli wyłącznie my, świadkowie, rodzice i rodzeństwo.
Do tego organista (miejscowy) i fotograf (zaklepany dużo wcześniej, przyleciał dla nas z Polski; przed ceremonią mieliśmy kilkugodzinną sesję “ma mieście”, prosto z niej przeszliśmy do kościoła).
Po ceremonii krótki spacer do restauracji na kolacjo-obiad - wcześniejsza rezerwacja, umowa i zaliczka, fixed menu.
Organistę, księdza i większość papierologii (konsulat, parafia) załatwiała nam Pani Pośredniczka - Polka mieszkająca w Rzymie. Fotografa, makijażystkę, ślubny bukiet, restaurację - my sami.
Powiedziałbym, że skromnie, bez wielkiego, hucznego wesela i tłumów obcych ludzi - więc mniejszy stres i pamiętam praktycznie wszystko z tego dnia.
Co do kosztów - zważywszy, że za wszystko, łącznie z transportem i noclegiem wszystkich gości, płaciliśmy my - wyszło nam kilkukrotnie mniej niż ślub z weselem w kraju na minimalną ilość gości, tj. wyłącznie najbliższa rodzina i znajomi, około 110 osób…
Po ślubie de facto zagranicznym potrzebne były jeszcze papiery z konsulatu przesłane do polski (ok. 2-3 miesiące później) i na ich podstawie zarejestrowanie ślubu w kraju.
Ps. od zaręczyn do ślubu minęło równo 6 miesięcy. Planowanie to jedno, dostępność miejsc to drugie - w Polsce czekalibyśmy pewnie dalej, bo zdarza się 1,5-2 lata czekania na salę…
To może opiszę jak wyglądało to u mnie. Na początku było niewinne zwiedzanie targów ślubnych. Wstępne wybieranie podwykonawców, zbieranie cenników i kontaktów. Potem zaczęło się masowe zwiedzanie sal weselnych. Wybór sali zbiegł się trochę z wyborem terminu uroczystości. Gdy już to było zaklepane wróciliśmy do podwykonawców. Kilku odpadło przez termin ale w miarę łagodnie wybraliśmy foto/wideo/wodzirej/dj. W tym momencie nastąpiła chwila przerwy, po jakimś czasie zaczęliśmy szukać samochodu, zaproszeń, florystki na salę, tortu itp itd. W międzyczasie partnerka zaczęła szukać sukni. Zaproszenia dotarły jakoś w listopadzie, termin uroczystości maj więc powoli zaczęliśmy je rozwozić. Zaczęliśmy też chodzić na naukę tańca i pierwszy taniec.
Co do kosztów to klasycznie zamknęliśmy się w podwójnym koszcie sali.
Co bym zmienił? Prezenty w formie słodkości w maju to kiepski pomysł mieliśmy tyyyyyle rozpuszczonej czekolady. A reszta udała się w 100% więc bardzo miło wspominam swój Ślub
Na co zwróciłbym uwagę? UMOWY, UMOWY i jeszcze raz UMOWY. Absolutnie wszystko trzeba mieć na papierze z podpisami obu stron. Tu nie ma miejsca na dogadywanie się na słowo. Z nietypowych pytań które zadawaliśmy sali weselnej to czy np mają agregat bo spotkaliśmy się z kilkoma imprezami gdzie faktycznie się przydał.
Tak z ciekawości, bierzecie kościelny bo chodzicie do kościoła, rodzina nalega, ładna uroczystość czy są jakieś inne powody?
Bo jest nierozerwalny
a tak serio, tzn. również serio - to taki oboje chcieliśmy, bo jesteśmy wierzący i (mniej lub bardziej) praktykujący, więc było to naturalne
niektórym się zwraca, ale nie to jest i nie to powinno być celem wesela…
Jeśli o to chodzi, to nic tak nie cementuje małżeństwa jak wspólny kredyt hipoteczny wymaksowany na 110% zdolności kredytowej
No nie jest na pewno, ale myślę że warto o tym wspomnieć jak już się przedstawia z pragnatycznego punktu widzenia.
kredyt wzięliśmy jeszcze jako narzeczeństwo, na szczęście z dużym zapasem zdolności kredytowej…
ale tak, więcej znam teraz par np. z kredytem i dzieckiem, niż ślubem i dzieckiem…
wiele firm dodatkowo dolicza “podatek weselny”, serio…
znajomi, jak robili wesele, to wynajęli salę na “imprezę rodzinną”, fryzura była na “imprezę jubileuszową”, kwiaty na jeszcze jakąśtam okoliczność - wszystko byle nie użyć słowa “weselny”
jak się w dzień imprezy właściciel sali dowiedział/zorientował, to robił awanturę, że podniesie cenę, bo go oszukali (serio!) - a zakres obsług i menu było umówione z góry z podpisaną umową,
fryzjerka to samo - awantura, że jak na wesele, to ona inaczej czesze (a fryzura umówiona wcześniej, ze zdjęcia)
kwiaty - nieweselne wyszły o 1/2 tańsze niż weselne, w tej samej kwiaciarni… no cyrk na kółkach, kroją cię podwójnie, tylko dlatego, że bierzesz ślub…
wszystko zależy od tego co i jak zrobisz, gdzie organizujesz taką imprezę, na ile osób itd itd, ale nie można powiedzieć że się nie zwraca
jak napisałem wcześniej my robiliśmy większość sami, w sumie wszystko to co można było zrobić jak się też dobrze pokombinuje to można zrobić tanio i dobrze moim zdaniem i tak jak napisał ktoś wcześniej, słowem klucz jest “wesele” które dodaje do ceny 100%
- Sukienka zakupiona online, nowa, biała itd, ale nie typowa weselna z wielkim kloszem przy kostkach
- fryzura i makijaż zrobione samemu
- garnitur dla mnie to była jakaś sieciówka typu top man czy coś takiego
- obrączki
- pani urzędniczka, bo ślub w plenerze (w miejscu gdzie odbywała się cała impreza) po to by nie wozić wszystkich po całym mieście.
- miejsce ślubu to było takie trochę ryzyko, bo po części w plenerze więc jeśli pogoda by nie dopisała to mieli byśmy problem choć nie do końca, ślub był w czerwcu i pogoda to było jakieś 30stopni, choć kolejny weekend już był deszczowy i zimny, w cenie posiłki i napoje, tort, wszystko było smaczne z tego co słyszałem od gości choć połowy nie spróbowałem z braku czasu.
- aroniówkę zrobiła teściowa, dla tych gości którzy stronią od czystej wódy, było też piwo i wino, na aroniówkę zrobiliśmy sami etykiety i ładne dekoracje.
- kwiaty były, ale nie dużo, z uwagi że miejsce ślubu było w plenerze, samo w sobie miało dużo drzew, kwiatów itd, nie było potrzeby ładować w to kasy.
- część dekoracji i kwiaty mieliśmy po znajomości od kuzynki która prowadzi kwiaciarnię, więc zrobiła to w formie prezentu ślubnego dla nas
- fotograf, umówiliśmy się z dziewczyną tak, że ona robi zdjęcia wszystkiego i wszystkim + małą sesję nam, po czym daje nam wszystkie surowe zdjęcia bez obróbki. Ona zadowolona bo miała zapłacone za robotę na miejscu i nie musiała dłubać w domu przy zdjęciach a my happy bo mamy masę zdjęć które mogła by odrzucić lub skasować (na to mieliśmy umowę).
- dj zaklepany na ostatnią chwilę bo docelowo miało grać co kolwiek, tu też jakaś prosta umowa i nie było się o co martwić.
- zaproszenia, menu i wizytówki na stołach zrobione przez nas zaczynając od projektu przez wykonanie.
- uroczystość miała trochę wiejski klimat, więc babcia chciała przyłożyć swoją rekę do tego i zrobiła koronkowe serwetki jako dekoracja.
- kupiliśmy różne rzeczy dla dzieci z ebay, typu mazaki, kredki, plastelina itd, żeby nie nudziły się i nie męczyły rodziców a miały też trochę zabawy i rozrywki dla siebie.
wszystko kosztowało nas kilkanaście tys zł, a z prezentów wyszło kilka tys więcej więc chyba się da zwrócić te koszta
Co prawda jestem pięć lat po ślubie, ale coś tam jeszcze pamiętam. Z żoną ślub zorganizowaliśmy sami na odległość mieszkając i pracując w Wawie, a organizując całą imprezę w Małopolsce. Nie korzystaliśmy z pomocy wedding plannera, ale sporo pomogła nam menadżerka sali. Na tagach byliśmy z raz. Darowaliśmy sobie, kiedy zauważaliśmy, że nie ma na nich nikogo z wyrobionym już nazwiskiem. Jeśli miałbym się wcielić w wujka dobrą radę, to:
- Nigdy, przenigdy nie zgadzaj się na to by twoi kumple po bimberku układali winietki.
- Spacyfikuj wszystkich półprofesjonalnych fotografów reporterów.
Tak już bardziej na poważnie, to:
- Ważniejsza niż portfolio jest chemia z fotografem. To samo tyczy się zespołu.
- Nie kombinuj za bardzo salą i/lub hotelem. Im mniej jeżdżenia tym lepiej. Nad ranem goście będą Ci za to dziękować. Dwa poziomy, to o jeden za dużo.
- Jak już prosisz o wino zamiast kwiatów, to napisz jakie to wino ma być. Nie skończysz z kilkunastoma butelkami czerwonego półsłodkiego.
- Jeśli są dzieciaki, to zorganizuj animatora dla nich. Rodzice Ci za to podziękują.
- W kwestii obrączek, gorąco polecam Inne obrączki. Firma z Krakowa, ale mają biura w kilku miastach. Realizują projekty, o których się wszystkim dużym sieciom nawet się nie śniło
Najważniejsze, to nie dać się przytłoczyć i organizować wszystko z uśmiechem i na luzie. Spięte poślady młodej pary udzielają się gościom.
Warto pomyśleć o intercyzie.
Znasz kogoś kto podpisał?
Tak, ale po ślubie przed ryzykownymi decyzjami biznesowymi.
Ja znam np. siebie