w ostatnim czasie sporo czasu siedzimy w domkach, chodzenie po bułki czy chleb można też ograniczyć do minimum. Warto kupić sobie raz na tydzień trochę więcej mąki i drożdże i piec w tygodniu samemu. Poniżej mój przepis sprawdzony, działa i jest dobre.
Chleb
1 dzień (popołudniu/wieczorem): robimy zaczyn
150 g mąki pszennej zwykłej (najlepiej typ 650)+ 97,5 g wody + 3 g soli + szczypta (na koniec noża) drożdży suchych (ja używam dr Oetkera, jak nie macie to Wam podrzucę): wymieszać w misce widelcem/łyżką (tyle, żeby się skleiło, nie wyrabiać, wystarczy 30 sekund-minuta).
Szczelnie przykryć i zostawić na 12-16 godzin w temperaturze pokojowej (ja zaczyn robię w plastikowym pudełku z przykrywką)
Ugotować ziemniaki (tyle, żeby po ugotowaniu dostać 125g), wystudzić, zostawić przykryte w lodówce do następnego dnia.
2 dzień: robimy chleb
Odmierzyć w misce:
300 g mąki pszennej zwykłej
50 g mąki żytniej razowej (jeśli nie mamy, można dać też pszenną)
207,5 g wody
6 g drożdży suchych
9 g soli
125 g ziemniaków z poprzedniego dnia, drobno posiekanych (ale nie ugniecionych)
Wszystko to, co wyżej odmierzone, zagniatamy w misce (ja robotem robię to równo 4 minuty, ręcznie pewnie trzeba z 10 minut)
Dodajemy zaczyn z poprzedniego dnia (będzie taki gumowaty) i zagniatamy (robotem 3 minuty, ręcznie pewnie z 7 minut).
Przykryć i zostawić do wyrośnięcia 1,5 godziny.
Wyjąć ciasto na omączoną deskę, lekko rozklepać i złożyć na pół (powstanie taki jakby wałek), a potem jeszcze raz na pół (pod kątem prostym w stosunku do poprzedniego złożenia, tak, jakby się chciało ten wałek skrócić).
Zostawić na 20 minut na desce, przykryte ściereczką.
Uformować bochenek i włożyć do foremki wysypanej mąką (ja wkładam do koszyczka do wyrastania, dlatego mam taki bochenkowaty kształt po upieczeniu).
Przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia 1,5 godziny.
Na pół godziny przed pieczeniem: włączyć piekarnik (góra+dół) na 230 stopni i włożyć do niego blachę (tę dużą, wypełniającą cały piekarnik), niech się w nim grzeje pół godziny.
Bierzemy umączoną porządnie deseczkę, energicznym ruchem wyrzucamy na nią bochenek z foremki (odwracając foremkę do góry dnem), na wierzchu bochenka robimy nacięcia jak wyżej (nie przejmujemy się, że bochenek nam “oklapł” w piekarniku się podniesie). Wysuwamy blachę z piekarnika (uważając, żeby się nie oparzyć, zsuwamy na nią bochenek z deseczki, szybko zamykamy piekarnik. Pieczemy 35 minut, nie otwierając piekarnika.