Program do montowania filmów

Bą żur, kto nie wita - temu sznur.

Potrzebny jest mi program do montowania filmów, bardziej profesjonalnie niż iMovie ale nie aż tak profesjonalnie jak Final Cut X. Adobe Premiere kosztuje dość sporo miesięcznie, mój szef wolałby zapłacić raz i mieć aplikację do używania. Czy ktoś z was montuje filmy na Macu? Jeżeli tak, to jakich programów używacie i jakie polecacie?

1 polubienie

Ja montuje bardzo dużo, ale hobbystycznie. Ale siedzę w tym głęboko, używam od cholery pluginow, nagrywam logi, sam koloryzuje etc.

Na Twoje pytanie nie ma dobrej odpowiedzi, bo FCPX JEST CHOLERNIE ŁATWY W OBSŁUDZE. Dużo prostszy, niż Premiere. To, ze jest to narzędzie, które dużo może, nie oznacza, ze proste do zrobienia rzeczy są trudne w obsłudze.

Dopóki Luma Fusion nie zostanie przepisana na Maka, dopóty FCPX jest jedynym sensownym rozwiązaniem. Nie znam programu „pomiędzy”.

Jeśli ktoś ogarnia iMovie, to bardzo szybko ogarnie FCPX. A jeśli bedziecie mieli jakieś pytania co do tego jak coś zrobić, to chętnie ja albo ktokolwiek inny w temacie podpowiemy.

Powiem więcej. Ukradłem swoją kopie.
To łamie licencje, ale nie prawo. Uznałem, że mi wolno, bo filmy montuje tylko dla siebie i znajomych i nie zarabiam na tym.
Polecam. W sklepie US nie weryfikują Twojego statusu. W UK na przykład tak, bo trzeba się logować przez unidays. O fakturze zapomnij, ale tyle programów za $200 to żal nie ukraść i opłaca się bardziej, niż faktura.
Jeśli nie będzie ten szef wykorzystywać tego zarobkowo to zero ryzyka. A jak będzie, to i tak ryzyko jest małe.

1 polubienie

Mozna gdzies zobaczyc Twoje filmy, zwlaszcza z drona?

Nope. Nie wrzucam prywatnych filmów do sieci.

Nie chodziło mi o skomplikowanie FCPX, tylko o jego cenę - szef by mnie śmiechem zabił :joy:

A może DaVinci Resolve? Przy okazji jest darmowy, a da się tam bardzo dużo zrobić

4 polubienia

To może być dobra propozycja, jeśli chodzi tylko o cenę. Resolve nawet w darmowej wersji jest bardzo dobry. Nie dla mnie, ale dla skąpego szefa może okazać się strzałem w dziesiątkę.

1 polubienie

Właśnie chciałem wbić i polecić DaVinci Resolve - znam przynajmniej kilka historii gdzie się ludzie na niego z Premierki przerzucali (na darmową wersję) i byli zadowoleni. :slight_smile: Spróbuj, nie kosztuje, a może się okazać, że wystarczy! :slight_smile:

4 polubienia

+1

Tak DaVinci to dobry program, jest do niego dużo tutków na YT. Sam używam prywatnie jak i w pracy do prezentacji produktów - korpo prawnicy stwierdzili że możemy używać :smiley:

2 polubienia

Mam nadzieję, że ci co się przerzucali z montażem na Resolva nie śmieli się nazywać profesjonalistami :wink:

Sam program - wybitny, do wielu zastosowań.
Nawet do prywatnych celów całkiem spoko, chociaż obsługa ‘nieprofesjonalnych’ kodeków jak choćby h264 czy HEVC jest wciąż bolączką.
Za to ‘w branży’ raczej nie usłyszy się dobrego słowa o nikim, kto próbuje montować w Resolvie, bo to często wrzucenie kamienia w koła zębate.

Nie przesadzajmy. Jesteś profesjonalistą, jeśli zarabiasz na filmach, które montujesz albo wykorzystujesz je w pracy. Można być profesjonalistą używając iMovie.
Każdy ma inne potrzeby, nie ma sensu oceniać czyjejś pracy na podstawie używanego narzędzia.
A inna sprawa jest taka, ze jeszcze do niedawna (a może i wciąż, po prostu przestałem się tym interesować od premiery FCPX 10.4) narzędzia kolorystyczne BlackMagica były tak dobre, że używały ich naprawdę spore studia i niejeden montażysta używał Resolve, żeby nie skakać miedzy programami różnych producentów.

1 polubienie

Owszem, Resolve jest od paru lat pewnym standardem w środowisku jeśli chodzi o kolor korekcję i to dobrze. Natomiast nie o samo przechodzenie montaż ↔ kolor korekcja chodzi, ale o wyjście z Resolve’a do studia dźwiękowego (ProTools, kolejny standard), czy na online i compositing (Smoke, Nuke, After Effects) - tu pojawiają się bolączki

W pewnym sensie montowanie w Resolvie jest podobnym psuciem rynku jak włączanie Adobe Premiere do profesjonalnego workflow w studio. Standardem od lat jest Avid Media Composer, mimo że trudny i toporny.
Premiere przez bycie łatwym i wygodnym w obsłudze spopularyzował się wśród amatorów i samozwańczych profesjonalistów-samouków (owszem, wygodnie się przechodzi z niego np. do Aftera czy Audition), ale ci ludzie idą dalej w branżę i nie umieją wejść w workflow, ani zrobić elementarnych rzeczy, bo czasem nie rozumieją podręcznikowych pojęć oraz specyfiki pracy przy jednym projekcie na wielu stanowiskach.
(Nie ujmuję tu niczego osobom, które na Premierze robią całość projektu od importu materiału źródłowego, po eksport gotowego pliku

A teraz Resolve - podstawowa wersja jest darmowa, więc szybko przybywa jej użytkowników, co powoduje kolejną falę nie-do-końca-kompetentnych osób, po których trzeba poprawiać, bo się źle nauczyli. Im bardziej się go spopularyzuje i wmówi, że nie ma problemu, aby uzywać go do wszystkiego, tym trudniej będzie wyplenić odkręcić złe nawyki.
Może wylewam żale, ale pracuję w postprodukcji filmowo-serialowo-reklamowej i stykam się z tymi problemami na co dzień.

Ja to wszystko rozumiem. Ale moim zdaniem nie można podchodzić do tematu w ten sposób, że jak ktoś umie mniej od Ciebie, to profesjonalistą nie jest.
Wiadomix, są lepsi i gorsi, ale nie wariujmy z tym, że trzeba pracować w Burbank, żeby być pro.
Każdy klient ma inne potrzeby, inny budżet i każdy montażysta ma inne umiejętności.
Można wziąć fotografa ślubnego, który zrobi Ci sesja zdjęciowa dowcipna, artystyczna pamiątkę na całe życie, a można wziąć takiego, który każe Ci przytulać pannę młoda pod drzewem z głupkowatym półuśmiechem i tandetnym gapieniem się sobie w oczy. Jeden i drugi to profesjonalista, tylko oferują innego rodzaju usługi.
Przepraszam, ale jestem mega uczulony na teksty „ja umiem wszystko, wiec jestem pro, a Ty dużo nie wiesz, wiec spieprzaj z zawodu i nie rób taniej konkurencji.”
Jak klient ma mózg, to wie, co dobre. A jak nie wie, to dla niego win win, bo kasę zaoszczędził, a różnicy nie zauważy.

2 polubienia

A jeszcze od strony pracodawcy: to na nim ciąży obowiązek weryfikacji czyichś umiejętności przed zatrudnieniem. Jak się daje prace patałachowi, to nie on jest winny, tylko ten, kto go przyjął.

Gdyby to było takie proste jak relacja jeden klient ↔ jeden wykonawca, to ok, jest win-win i rozchodzimy się do domu bez dyskusji i bez żalu

Tylko branża opiera się na relacjach klient ↔ agencja kreatywna ↔ produkcja ↔ postprodukcja ↔ duety reżyser-operator i reżyser-montażysta itd…
Na każdym z tych etapów masz po kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt osób, więc projekt (film/serial/reklama) to kooperacja kilku podmiotów i kompromisy, na które trzeba iść, żeby pewną pracę być w stanie wykonać.
Oczywiście są spotkania przedprodukcyjne, na etapie których dogrywa się szczegóły, więc to nie taka randka w ciemno.
Ale o ile za siebie i swoich ludzi można odpowiadać, to za zewnętrznych - już nie w pełni, a np. taki montażysta to wolny zawód i większość z nich pracuje na freelancie (a nie są przypisani do studia), więc nawet jak któryś jest patałachem, ale np. reżyser się z nim dogaduje, to trzeba z nim współpracować, bo… bo tak.

I nie wyciągaj z mojej wypowiedzi, że uważam się za najbardziej pro - mówię po prostu o psuciu rynku, a wypowiadam się, bo rynek nieco znam; to ja po tych ludziach poprawiam wiele rzeczy, mimo że to oni zgarniają górę siana, za coś czego nie umieją, a mi pozostaje robić nadgodziny z czymś, co powinno być już gotowe.
Tak samo głośno o psuciu wypowiadają się wspomniani przez Ciebie fotografowie i nie kwestionuje się tego, że ich praca to nie proste naciskanie przycisków przez parę godzin, tylko ciężki warsztat i godziny spędzone na obróbce, za który ludzie chcą zapłacić marne grosze.

Nie zapominajmy jednak do czego ten Resolve miał służyć. Coś wincyj niż iMovie, nie lepsze od Final Cut - w tej kategorii myślę, że się mieści. :slight_smile:

1 polubienie