🖥 MacOS in the Cloud!11!1

Nie wiem jak kiedyś było z tym kupowanym w appstore, ale nie wydaje mi się, bo od lat licencja zabrania instalowania MacOS na czymś innym niż sprzęt Apple.

2 polubienia

Kupując czy pobierając MacOS możesz instalować go tylko na sprzętach Apple. Nie wchodzi w grę nawet instalacja maszyny wirtualnej - byś mógł wirtualizować MacOS chociażby na VirtualBoxie, musisz użyć urządzeń Apple. Są hacki na uruchomienie VM na innych sprzętach, ale to są hacki :wink:

Tak, masz rację. Hackintoshe to z grubsza piraty niestety.

A morderstwo to z grubsza zła rzecz :joy:

Nazywaj rzeczy po imieniu - piractwo to piractwo a nie “z grubsza”

Czy łamanie regulaminu ograniczającego instalowanie oprogramowania, na które posiada się licencję to piractwo?

Każdy wie o co chodzi. Apple toleruje hackintosze bo nic na tym nie tracą. Ale jak tylko ktoś robi z tego biznes to ich uwalaja. To trochę jak licencje OEM Microsoftu. Microsoft może sobie tam wpisać co tylko chce, a jednak odsprzedaż jest legalna. Nie róbmy z licencji prawa, bo to nie jest takie proste.

Licencja to umowa jaką zawierasz kupując dane oprogramowanie. Kupując je zgadzasz się na to co jest w licencji. A jak ci nie pasuje to nie kupujesz.
Więc jak kupujesz macos to łamiesz umowę na którą się zgodziłeś instalując to na innym sprzęcie.
A jeśli nie kupiłeś - no to piractwo pełną gębą :joy:

I to jest właśnie klasyczne uproszczenie. Pomaga zrozumieć zagadnienie ale nie wyjaśnia wszystkiego. Bo zapisy w licencji niezgodne z prawem są po prostu nieważne. A czy są niezgodne z prawem np własności? Tu już trzeba prawnika, ja się nie podejmuje dyskusji. Dalem analogiczny dobrze znany przykład odsprzedaży licencji OEM. Microsoft sobie może zabraniać a jednak wolno.

Taki mi przykład przyszedł do głowy. Jak by ktoś w licencji wpisał że można używać programu tylko na niebieskich laptopach, to używając go na czerwonym to byłoby to piractwo? A jak by był w paski czerwono niebieskie?

1 polubienie

Nigdy nie zrozumiem czemu ludzi tak dupa boli na zapisy w umowie. Nie podoba się umowa - zagłosuj portfelem.
Ale nie, najlepiej przygotować jeden wzór umowy dla wszystkich, przecież nie jest możliwe by ludzie ustalali sobie w umowie dowolne zapisy bo jeszcze nie daj Boże pomyślą sobie, że jakaś wolność mają albo coś…
(I tak, wiem że są ograniczenia prawne ale prawo to też rodzaj umowy na który się godzimy jako społeczeństwo, dlatego ograniczenie umów do takich które nie łamią prawa jest ok).

Bo nie zawsze masz wybór. Możesz wybrać androida albo iPhone. I tyle. Bo większego wyboru nie ma. To nie meble do pokoju że możesz zrobić z dykty jak ci się umowa Ikei nie podoba

1 polubienie

Poważnie? Są jeszcze jakieś niszowe systemy, są dumbfony a poza tym nie ma obowiązku kupowania w ogóle.
Ale tak, wiem, nie mam racji a złe korporacje zmuszają do kupowania ich produktów przystawiając ci pistolet do głowy.

Wyobrażasz sobie istnienie we współczesnym świecie bez smartfona?

Powiem więcej - Znam ludzi którzy żyją bez Facebook

To akurat nie jest dobry przykład. Znam sporo ludzi, baaaaardzo mocno siedzący w technologii, którzy nie mają FB.

A co fb ma do rzeczy? Pytanie było o smartfon.

Oczywiście że są ludzie którzy ich nie używają. Np niemowlaki, mieszkańcy dżungli czy ludzie starzy, którzy nie przystosowali się. Czyli parę procent populacji. Ale poza tym smartfon to jak lodówka. Każdy tego używa.

Może w twojej bańce. Ja też tak myślałem ale ponad pół roku życia na wsi pokazało mi, że dużo osób żyje bez smartfona i w niczym im to nie przeszkadza. Wręcz odwrotnie - dla nich telefon który nie jest w stanie wytrzymać z dala od gniazdka tydzień to nie jest telefon tylko zabawka dla dzieci.

Ej, ziomki, nie chodziło tu o kłótnię czy smartfon ma sens, tylko że by móc korzystać z jakichkolwiek technologii (nawet cegłofonów) czy też usług, trzeba zgodzić się na licencję producenta. Nie ma wyjścia, chyba że potrafisz sobie samemu stworzyć odpowiednie coś, czy to telefon czy to program. W takich licencjach są często ograniczenia sprzeczne z prawem, jak chociażby przy Apple decydującym o tym, gdzie mogę zainstalować oprogramowanie, na które mam licencję. I to jest chore, chociażby by móc sprawdzić czy tworzony program działa poprawnie bądź na potrzeby kompilacji, trzeba wynająć Maka na 24h, mimo iż faktycznie potrzeba z pół godziny. A wystarczyłoby zwirtualizować system, albo udostępnić oprogramowanie na tyle ile faktycznie trzeba.

3 polubienia

I take zapisy w umowie nie są ważne

Skoro nikt tego nie kwestionuje to chyba nie jest to wbrew prawu (ale tu znowu wchodzimy w temat kolejny - czyje prawo stosować).

No to się zgodzę, to akurat jest chora polityka.

Z tego co pamiętam, to wiele rzeczy kwestionuje UE. Ale Apple ma dużo takich lewych rozwiązań (czas gwarancji, postarzanie urządzeń, unikanie płacenia podatków, własność licencji), które jakoś tak przemykają sobie tak o.