Ja to rozwiązałem tak, że do mniej ważnych rzeczy i rozrywki mobilnej mam tablet. Gdy jestem zajęty, po prostu go ignoruję, a z kolei gdy mam czas, nadrabiam powiadomienia i generalnie jestem online na komunikatorach, których używam głównie rekreacyjnie. Tablet mam także praktycznie zawsze przy sobie w torbie (raportówce). Na tablecie mam zainstalowane wszystkie komunikatory, których używam, na komórce tylko jeden.
To jest właśnie takie jak sądzę “przekucowane” rozwiązanie dla wielu, bo nie mam zamiaru nikogo namawiać do zakupu urządzenia tylko z powodu powiadomień, a tym bardziej noszenia go ze sobą, ja chodziłem z raportówką przed zakupem pierwszego tabletu, bo już wtedy rzeczy nie mieściły mi się po kieszeniach w lecie.
Gdy pracuję, telefon mam z włączonym Always on Display na stojaku będącym jednocześnie ładowarką indukcyjną, dzięki czemu widzę, czy przyszło coś ważnego albo coś, na co czekam, ale niektóre powiadomienia też czasem ignoruję.
Uogólniając, wydaje mi się, że jesteśmy w pewnego rodzaju okresie przejściowym, jeśli chodzi o “problem” powiadomień. Sprawę, zapewne po kilku potknięciach, z czasem być może rozwiąże machine learning. Jakieś początkowe przejawy tego zauważyłem w swoim telefonie (S10) - bardzo często zdarza się, że powiadomienie ma miejsce w momencie, gdy biorę telefon do ręki wstając z łóżka. Telefon (w moim przypadku słusznie) zakłada, że gdy leży poziomo dłuższy czas, to znaczy, że śpię i czeka z powiadomieniami nawet, gdy nie jest wyciszony. Nie używam telefonu przed snem (więc spokojnie leży), bo od tego mam właśnie tablet, generalnie niepolecany przed zasypianiem jak każdy ekran, ale w moim przypadku czasem się sprawdza.
W każdym razie wydaje mi się, że brak jakiegoś sposobu na (mniej ważne) powiadomienia plus syndrom FOMO może działać negatywnie na psychikę, w tym także właśnie komfort pracy, czego dowodem jest post OP-a.