Jeśli chodzi o mój pion, to są to cztery piętra. Parter się nie liczy, bo tam jest coś innego. Ja jestem na trzecim piętrze i prawdopodobnie ten hałas dobiega z któregoś mieszkania pode mną.
Z tą rozmową oczywiście masz rację, niestety już próbowałem i bardzo ciężko to idzie. Ludzie w moim pionie są dziwni, nie wiem jak to inaczej ująć. Część w ogóle nie otwiera drzwi, mimo, że są w domu. Inni przez drzwi krzyczą, że u nich nic nie słychać, nie wiedzą o co mi chodzi i że mam sobie iść. Do właściciela trzeciego mieszkania mam numer telefonu i gościu odpisuje i nawet wydaje się chętny do współpracy, ale ciągle tak naprawdę mnie zbywa. Chętnie się spotka i porozmawia, ale tylko jak będzie w mieście. Oj, teraz akurat go nie ma, bo ma wakacje. Po jakimś czasie znowu nie może, bo cośtam. Po trzecim razie przestałem zawracać gitarę, bo wyraźnie widać, że nie zmierza to nigdzie.
A wszystko, co im mówię, to że wentylatory są trochę głośne i chciałbym to sprawdzić, a jeśli to faktycznie u kogoś, to ja mu nawet kupię nowy wentylator i zapłacę za wymianę, bo mi ten dźwięk przeszkadza. Mam kontakt z różnymi osobami z innych klatek i to są w porządku ludzie, ale te ananasy wokół mnie to dajcie spokój. Raz jedna starsza babcia się w windzie przewróciła i ja usłyszałem jej wołanie o pomoc, siedząc w mieszkaniu i grając sobie w gierki. Wybiegłem do niej, zorientowałem się w sytuacji, zabezpieczyłem ją jakoś, wezwałem karetkę. Ja mieszkam w Niemczech i mój niemiecki jest średni, a w stresie to w ogóle zerowy. Więc przebiegłem się po wszystkich mieszkaniach na korytarzu i zadzwoniłem dzwonkiem by ktoś mi pomógł jak przyjadą służby. Nikt nie odpowiedział ani nie wyszedł. Ale jak karetka już przyjechała i nie trzeba było brać odpowiedzialności za nic, to z dwóch mieszkań się wyłoniły osoby popatrzeć.
Tak więc uwierz mi, ja naprawdę próbowałem, ale wszyscy dookoła albo faktycznie nie zwracają na te hałasy uwagi albo im nie przeszkadza i nie chcą mieć z tym do czynienia. To teraz próbuję jakoś zaadaptować się do tej sytuacji. Śpię w zatyczkach, zawsze zamykam drzwi od korytarza i od łazienki na noc. Niestety to ślepa łazienka i nie jest to najlepszy pomysł ze względu na wilgoć, ale co mam zrobić? Inaczej nawet o 5:30 potrafi zacząć buczeć z tej wentylacji i mnie to najzwyczajniej budzi.
Za to w ciągu dnia wymyśliłem sobie, że najprościej słuchawkami się od tego odcinać (co też nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo pół budynku ma zepsuty dzwonek, zarządca budynku nic z tym nie robi od miesięcy i nie usłyszę ew. pukania, ale znowu - co innego mam zrobić? Hałasy są codziennie a pukanie raz na miesiąc). Tylko skąd będę wiedział kiedy ściągnąć te słuchawki, jak już je raz założę? Ogólnie nie lubię słuchawek i chciałbym je nosić najkrócej jak się da. No i tutaj wchodzi mój mini-projekt. Gdybym miał jakiś miernik, to mógłbym sobie w jakiś sposób sygnalizować, czy hałas jest czy nie i czy mogę zdjąć już słuchawki. Albo przez transmisję danych prosto do komputera, albo przez zapisywanie danych i potem wywnioskowanie z nich kiedy mniej więcej się to dzieje, bo jakieś wzorce na pewno są.
W każdym razie do rzeczy!
Dzięki za rady, zarówno z Arduino jak i z wykorzystaniem smartfona. To drugie dało mi do myślenia, że zamiast zamawiać nowe urządzenie które wykorzystam do jednej rzeczy i pewnie wyląduje gdzieś w szufladzie albo będę się bawić w odsprzedanie, to mogę wykorzystać telefon z Androidem który mam do okazyjnych testów w pracy. Mam też urządzenie z iOS, ale to mój aktualny telefon, więc nie chcę go zostawiać w łazience na parę dni. Na iOS bym to napisał w chwilę, bo to moja praca jest, ale na Androidzie też sobie poradzę. Kiedyś miałem z nim do czynienia i chętnie sobie zobaczę, co tam nowego. Jednocześnie zapisywanie czy transmisja danych nie będzie żadnym problemem, bo smartfon taki ma wewnętrzną pamięć, ma WiFi do połączenia się z siecią lokalną i Internetem. Także dzięki wielkie za sugestię, pójdę w tę stronę.