A może by tak "back to school"? ;-)

Dla mnie certyfikaty to jak prawo jazdy - jak jest wymagany to się robi.
Co innego wiedza na poziomie certyfikatu - szkolenie prince robiłem z przyjemnością bo mnie ciekawiło po prostu a na certyfikat szkoda było mi kasy.

Ty tak serio do tego podchodzisz, że aż podszedłem do klawiatury :smiley:
Widzisz cała dyskusja wzięła się stąd, że zamiast zachęcać do nauki po prostu podsyłasz linka z rekomendacją o zrobieniu certyfikatów. Ja sam mam kilkanaście certyfikatów, niektóre lepsze. niektóre gorsze. Uważam, że jest tylko garstka certyfikatów na świecie, które naprawdę coś znaczą. Można jeszcze to samo odnieść do rynku lokalnego - jest kilka certyfikatów np państwowych, które są potrzebne do A, B, C…

Natomiast problemem wielu branż, w tym IT jest powszechna fryzjeryzacja - przepraszam fryzjerów i purystów językowych za ten neologizm. Certyfikat za udział w płatnym lub sponsorowanym szkoleniu. Potem wisi taka ściana u fryzjera nic nieznaczących certyfikatów.

Podnosić kwalifikacje trzeba, ale Ty w swoich wypowiedziach kategoryzujesz ludzi między takimi co siedzą z brzuchem na sofie, a takimi co się uczą. Ja widzę świat w wielu barwach. Jak mam kandydata, który robi kurs i certyfikat z instalacji systemu operacyjnego to mam wrażenie, że stracił czas i nie umie odnaleźć się w świecie natłoku bełkotu i ilości danych. Dzisiaj inteligentni ludzie mają problem z selekcją danych i skupieniu się tylko na tym co ma sens. To jest dużo klikania, a pomimo tego, że wstałem do klawiatury nie chce mi się aż takiego długiego posta pisać, natomiast fajnie, że coś rekomendujesz. Ja też rekomenduję naukę. Wiele fajnych kursów robi Stanford i to za free, co prawda bez certyfikatu, ale warto przejść.

Pisanie natomiast, że CompTIA to jest organizacja, która Nie No Sami Wiecie Jaki To Prestiż to akurat polemizowałbym. W branży IT jestem trochę i jeszcze nie poznałem człowieka - no teraz Ty jesteś pierwszy - który by cmoknął na myśl CompTIA przytakując, że “no no no” :smiley:

P.S.
Nic nie paliłem.

4 polubienia

Wydaje mi się że macie takie samo zdanie, zresztą ja mam podobne. Tzn wiedza najważniejsza, a certyfikat może się przydać.

Jak ktoś ma 30 lat doświadczenia i w CV zero szkoleń i certyfikatów, a z drugiej strony ktoś pracuje od dwóch lat i ma skończone 30 pierwszych lepszych kursów i tyleż nic nie wartych certyfikatów, to obaj wyglądają równie słabo.
Jak wszędzie trzeba znaleźć złoty środek. Szkolić się samemu i czasem na kursach. Czasem zrobić jakiś certyfikat, szczególnie gdy z góry wiadomo że do czegoś się przyda.

Nie jestem zawodowo związany z IT, zawsze postrzegałem CompTIA jako entry-level, dla ludzi którzy nie mają wykształcenia “informatycznego” ale chcą potwierdzić swoje kompetencje bo poruszają się na granicy IT czyli np. ludzie zajmujący się zawodowo różnymi systemami IP-based (np. duże monitoringi CCTV, systemy BMS, automatyka) ale nie stricte administracją sieci.

Bardzo się myliłem?

Bo CompTIA to właśnie entry-level, ja nigdzie nie pisałem, że ktoś z 20 letnim stażem ma robić coś od nich. Z drugiej strony można by po cmokać nad kimś kto ma 10 lat doświadczenia w sieciach i nie ma CCIE lub nawet CCNP. Oczywiście taka osoba zaraz może napisać, że mu to niepotrzebne ale jak już pisałem każdemu jego porno.

Bo spotykam takich i takich, tych którzy grzeją sofę i oczekują na cud staram się unikać. Natomiast jeśli ktoś wykazuje minimum zainteresowania to staram się zawsze jakoś pomóc. Dlatego ten temat bo jeśli ta przysłowiowa jedna osoba skorzysta to było warto.

Za dużo razy widziałem jak te “beznadziejne” certyfikaty pomagały komuś zmienić karierę z zero IT na pracę marzeń. Dlatego wiem, że warto.

Ale jak już pisałem, że jak ktoś nie czuje wartości dodanej to mu i studia MBA nie pomogą w znalezieniu pracy.